X90 Pro to najnowszy, flagowy model vivo - jeden z pierwszych smartfonów z jednocalową matrycą oraz pierwszy z procesorem Mediatek Dimensity 9200. Poprzedni model X80 Pro uznaliśmy za jeden z najlepszych smartfonów fotograficznych na rynku i numer jeden pod względem zdjęć nocnych. Choćby tylko z tego powodu oczekiwania wobec następcy były duże. Po testach możemy powiedzieć, że vivo wciąż pozostaje w ścisłej czołówce i ma wiele zalet. Niestety nie wszystkie cechy szczególne X80 Pro zostały przeniesione do nowego modelu. Nie ma już dwóch teleobiektywów, a ekran nie ma tak wysokiej rozdzielczości jak wcześniej. Za to ładowanie jest jeszcze szybsze, a cena pozostała bez zmian i wynosi 5999 zł. Rok temu wynosiła tyle samo co S22 Ultra, ale w tym roku Samsung podniósł ceny.
Duża, okrągła i mocno wystająca wyspa aparatów w vivo X90 Pro ma kojarzyć się z obiektywem aparatu. Podobnie zresztą jak ekoskóra, którą wykończona jest obudowa. Od pierwszej chwili, gdy zobaczymy ten telefon nie ma wątpliwości jaki element jest w nim najważniejszy.
Ekoskóra jest bardzo praktyczna w codziennym użytkowaniu. Telefon nie jest śliski i nie brudzi się podczas trzymania w ręku ani w kieszeni. Cały czas wygląda równie atrakcyjnie, czego nie można powiedzieć o szkle. Mimo wystającej wysypy aparatów, telefon nie chybocze się na stole.
Głośniki stereo w X90 Pro są bardzo dobrej jakości. Mają rozdzielone kanały i zrównoważone, nie zniekształcone brzmienie z odpowiednią ilością niskich tonów.
Czytnik linii papilarnych to pierwszy z elementów, którym wyróżniał się poprzedni model i nie został ponownie wykorzystany w X90 Pro. Vivo X80 Pro miał największy na rynku czytnik ultradźwiękowy, bardzo wygodny w obsłudze. W X90 Pro czytnik jest już standardowych rozmiarów, optyczny. Sprawuje się nie gorzej niż w innych telefonach, ale nie jest już tak wyjątkowy jak wcześniej.
Należy vivo pochwalić za oficjalną normę uszczelnienia IP68, która pozwala zanurzyć telefon w wodzie na głębokość półtora metra. Wśród chińskich smartfonów nie jest to powszechny standard.
Vivo zalicza się do grona większych i cięższych smartfonów – waga to 215 gramów. Do rozmiarów i wagi najmniejszych flagowców jest mu daleko.
Ekran to drugi z elementów, który nie otrzymał z poprzednika wszystkich najlepszych parametrów. Zamiast technologii LTPO3 mamy po prostu AMOLED 120 Hz, zamiast rozdzielczości 3200 x 1440 mamy 2800 x 1260 pikseli, a zamiast maksymalnej jasności 1500 nitów X90 Pro ma 1300 nitów. Czy którykolwiek z tych parametrów przekłada się w odczuwalny sposób na codzienne użytkowanie? Zdecydowanie nie, ale producenci tak nas przyzwyczaili przez lata, że flagowiec co roku ma równie dobre lub lepsze parametry, że taka zmiana powoduje jednak pewne zaskoczenie.
Nie można wykluczyć, że przyczyną zmiany była po prostu oszczędność i chęć zachowania niezmienionej ceny pomimo inflacji. Vivo jako oficjalny powód podaje zastosowanie po raz pierwszy ekranu z technologią 2160Hz Pulse-Width Modulation, która pozwala zmniejszyć jasność ekranu bez migotania. Ma to powodować dużo mniejsze zmęczenie oczu użytkowania. Trudno mi to jednak ocenić w praktyce.
Poza tym, że ekran nie jest tak dobry jak był wcześniej, nie mam mu wiele do zarzucenia. W praktyce różnica jest trudna do zauważenia i wyświetlacz wciąż sprawia wrażenie równie dobrego co w każdym flagowcu na rynku. Bez porównania dwóch wyświetlaczy obok siebie nie da się wychwycić różnicy w topowych panelach. To wciąż AMOLED o świetnych kątach widzenia i kontraście, z dużą gęstością pikseli wynoszącą 453 PPI. Ma wąskie ramki, ale obecnie powróciła moda na zupełnie płaskie wyświetlacze we flagowcach i zakrzywienie nie wygląda już tak nowocześnie jak rok temu.
X90 Pro to pierwszy smartfon, który mam w rękach z procesorem Mediatek Dimensity 9200. Procesor ma być w założeniu konkurencją dla najlepszego Snapdragona i osiąga bardzo zbliżone do niego wyniki. W benchmarku Antutu vivo osiągnął 1249274 punktów i zajął trzecie miejsce w rankingu, wyprzedzając np. serię S23 Samsunga. Różnice są marginalne, ale to przede wszystkim oznacza, że nie można powiedzieć o Mediateku, że jest zauważalnie słabszym procesorem, jak kiedyś miało to miejsce w wypadku Exynosa. Podczas normalnego użytkowania procesor nie grzeje się mocno, dopiero testy wydajności grafiki podnoszą mocno jego temperaturę – ma to jednak poprawić najnowsza aktualizacja. Telefon jest wyposażony w 12 GB RAM i 256 GB pamięci w najnowszym standardzie UFS 4.0.
X90 Pro ma także najnowszy pakiet komunikacyjny, na który składają się: 5G, LTE, WiFi 6, Bluetooth 5.3, NFC oraz emiter podczerwieni. Lokalizacja jest realizowana za pomocą GPS (L1+L5), GLONASS, BDS, GALILEO, QZSS i NavIC.
Vivo X90 Pro działa pod kontrolą najnowszej, trzynastej wersji systemu Android. W trakcie testów telefon otrzymał aktualizację i ma najświeższe zabezpieczenia z 1 marca 2023. Nakładka systemowa to Funtouch OS 13.
Wśród charakterystycznych cech nakładki można wymienić personalizację efektów dynamicznych, czyli na przykład animacji ładowania lub odblokowania ekranu. Jest też dedykowany mobilnym graczom bogaty w funkcje tryb Ultragry. Jednym z użytecznych dodatków jest możliwość przypisania skrótu do przytrzymania zmniejszania głośności, gdy ekran jest wygaszony. Można w ten sposób uruchomić aparat, latarkę i inne funkcje.
Nakładka nie sprawiała w czasie testów żadnych problemów. Nie można jednak powiedzieć, żeby była aż tak dopracowana i bogata w funkcje jak choćby One UI od Samsunga.
Aparat gra w X90 Pro pierwsze skrzypce. Zastosowanie calowej matrycy w głównym aparacie to jest istotna zmiana idąca w dobrym kierunku. Z punktu widzenia technologicznego znacznie istotniejsza niż zwiększanie rozdzielczości i trudniejsza do wdrożenia. Obecnie na rynku europejskim tylko Xiaomi 13 Pro jeszcze oferuje taką matrycę. Niestety koszt nowej matrycy jest porównywalny do całego zestawu aparatów z poprzedniego modelu. Odbiło się to na pozostałych aparatach. Vivo zrezygnowało z drugiego teleobiektywu o powiększeniu x5, zostawiając tylko podstawowy x2, chociaż zwiększyło jego rozdzielczość. Spadła też rozdzielczość aparatu ultraszerokokątnego, a jego kąt widzenia nie jest tak szeroki jak u konkurencji. Cały zestaw aparatów wygląda następująco:
Chociaż brak drugiego teleobiektywu bez wątpienia istotna strata, wszystkie aparaty trzymają wysoki poziom. Ważne, że teleobiektyw też ma stabilizację optyczną, a szeroki kąt ustawianie ostrości pozwalające robić zdjęcia makro z bliska. Tych cech niektórym tegorocznym flagowcom zabrakło.
Jakość zdjęć z matrycy calowej zgodnie z oczekiwaniami jest na najwyższym poziomie. Zdjęcia zrobione z bliska mają największe rozmycie tła, tzw. bokeh, ale osiągany optycznie. W związku z tym nie jest podatny na błędy trybu portretowego. W każdych warunkach oświetleniowych główny aparat radzi sobie wyśmienicie, a im warunki trudniejsze, tym lepszy jest od mocnej konkurencji. Po raz kolejny vivo okazał się niekwestionowanym królem zdjęć nocnych.
Jednocześnie osiąga to wszystko zachowując naturalny wygląd zdjęć niczym z klasycznego aparatu fotograficznego. Nie ma tutaj nachalnego HDR i przesadzonej obróbki. Korzystając z koloru Zeiss możemy wybrać mniej nasycone kolory i osiągnąć jeszcze bardziej naturalny efekt.
Pozostałe dwa aparaty trzymają poziom konkurencji i oferują dobrej jakości zdjęcia. Trzeba tylko pamiętać, że teleobiektyw ma mniejsze powiększenie niż Samsung oraz Xiaomi 13 i 13 Pro, a szeroki kąt ma węższe pole widzenia niż większość konkurencji. Jakość jest jednak bez zarzutu. Jedynie aparat do selfie nie wyróżnia się niczym szczególnym i nie ma autofokusa.
Jakość wideo 4K jest w ścisłej czołówce - ostrość, szczegółowość, kolory, wszystko jest tutaj bardzo dobre. Można przełączać się pomiędzy aparatami podczas nagrywania wideo 4K. Calowa matryca sprawdzi się też wybitnie dobrze podczas nagrywania w słabszym oświetleniu. Jedynie wideo 8K nie uległo znaczącej poprawie – nie ma skutecznej stabilizacji i wciąż nie da się nagrywać w 30 klatkach na sekundę, a jedynie w 24.
Pojemność baterii vivo zwiększyła się w porównaniu z poprzednim modelem z 4700 mAh do 4870 mAh. Z ulgą możemy też zapewnić, że procesor Mediatek nie okazał się bardziej prądożerny niż najnowszy Snapdragon. W naszym teście strumieniowania wideo z YouTube vivo X90 Pro poprawił osiągi poprzednika przekraczając granicę 20 godzin odtwarzania.
Szybsza jest też dołączona do zestawu ładowarka, która zwiększyła swoją moc z 80W do 120W, skracając tym samym czas ładowania do pełna z 38 minut do 24 minut. Dodatkowo naładowanie do połowy ma zająć zaledwie 8 minut. Tak przynajmniej twierdzi producent, bo egzemplarz do testów niestety nie miał 120W ładowarki, której zabrakło z powodów logistycznych. Nie miałem więc możliwości samodzielnie zmierzyć czasu ładowania. Zwykle nie jest on jednak dłuższy od deklarowanego o więcej niż kilka minut. Jest też szybkie ładowanie bezprzewodowe o mocy 50W i ładowanie zwrotne.
Vivo udała się trudna obecnie sztuka zachowania ceny sprzed roku. Dodatkowo producent zamontował w nim największą stosowaną w smartfonach matrycę. Niestety nie obyło się bez pewnych kompromisów w porównaniu do ubiegłorocznego flagowca. Czytnik linii papilarnych jest mniejszy i optyczny, rozdzielczość i jasność ekranu niższa, nie ma też teleobiektywu x5.
Algorytmy vivo już wcześniej uczyniły z niego króla nocnej fotografii, a nowy model obronił ten tytuł. Moim zdaniem vivo jest w stanie konkurować z każdym konkurentem pod względem jakości zdjęć z głównego aparatu i albo mu dorówna albo wygra.
I chociaż trochę szkoda mi tych wymienionych wyżej kompromisów to ostatecznie jednak wybrałbym calową matrycę w nowszym modelu X90 Pro.
Vivo gra odważnie i atakuje w segmencie premium najlepszych z najlepszych. Z tego powodu ma u mnie duże uznanie.