Ostatnio niemal w każdym teście podkreślamy, że taniej już było. Samsungowy A33 5G kosztuje ponad 1500 zł, „stary” A52s 5G 1400 zł, a nasz testowy 53 z tzw. średniej półki teraz w promocji 1800 złotych i jest to jego cena promocyjna, bo regularna cena jest o 300 zł wyższa. Bonusem do zakupu są darmowe słuchawki Galaxy Buds2. Taka promocja będzie obowiązywać do końca maja. Należy podkreślić, że tegoroczny A53 jest niemal klonem modelu A52s 5G z roku ubiegłego, a jego poważnym rywalem będzie nadal mocny Galaxy S20 FE (w tej samej cenie). A53 5G nie będzie miał na rynku lekko, ale na pewno będzie hitem we flotach smartfonów biznesowych – coraz więcej firm stara się bowiem unikać chińskich produktów ze względu na plotki o tym, że są to urządzenia mniej bezpieczne. Gdy nie boimy się Chińczyków to za drobną dopłatą możemy mieć smartfon z najszybszym procesorem Snapdragon 888 (realme GT 5G) w cenie 2299 zł.
Design A53 5G jest identyczny jak zeszłorocznego modelu A52S. Jedyną zmianą jest brak gniazda słuchawkowego. Telefon wygląda bardzo ładnie – szczególnie pastelowy tył z wyspą aparatów wybrzuszającą się lekko z tylnej klapki. A53 jest plastikowy (także boczne ramki). Przód jest chroniony szkłem Gorilla Glass w wersji 5. Obudowa jest odporna na wodę i kurz zgodnie z normą IP67. Głośniki stereo nie mają takiej samej mocy i prawy gra nieco głośniej, ale ogólnie jakość odtwarzanego dźwięku jest bardzo dobra. Ramki wokół ekranu są niemal symetryczne.
Super AMOLED Samsunga tym razem ma odświeżanie 120 Hz. Można je obniżyć do 60 Hz – A53 nie wspiera dynamicznego dostosowywanie odświeżania. Ekran jak zwykle w Samsungach zachwyca kolorami, kontrastem, choć w bardzo mocnym, wakacyjnym świetle zrobienie zdjęcia nie jest już takie łatwe – może przydałoby się lekkie zwiększenie jego jasności w tzw. peaku, bo teraz maksymalna jasność wynosi 800 nitów. Korzystanie z odświeżania 120 Hz da się zauważyć, ale nie jest to tak legendarna płynność jak w iPhonach i flagowych OnePlusach. W internecie pojawiają się zarzuty, że wydajność A53 jest nieco za mała i z tego wynika brak pełnej płynności interfejsu.
Samsung zapewne nie miał wyjścia (problemy z dostawami plus walka o marżę) i dlatego zdecydował się na zmianę procesora na własny. W A52S mamy udanego Snapdragona 778G 5G, a w nowym A53 pracuje Exynos 1280 wykonany w bardzo nowoczesnej technologii 5 nm. Procesor Samsunga nie jest przesadnie wydajny – w AnTuTu zdobył tylko 355K punktów – to niewiele, jak na mocną średnią półkę.
Telefon działa płynnie, wymagające gry działają na nim dobrze, ale wydaje się, że brakuje mu ostatniego szlifu optymalizacji oprogramowania. Na przykład uruchamianie kamery trwa o ułamek sekundy zbyt długo i mamy wrażenie, że w telefonie tak drogim powinno to wszystko działać jak marzenie. Zapewne za chwilę pojawią się kolejne optymalizacje One UI 4.1. Za nakładkę i system należą się Samsungowi brawa, bo mamy do dyspozycji najnowszego Androida i najnowszy interfejs. W przypadku telefonów konkurencji są z tym nieliche problemy - ostatnio testowany przez nas Xiaomi nadal pracował na Androidzie 11.
A53 bierze udział w głupim wyścigu na liczbę kamer w smartfonie. Z tyłu mamy aż 4 obiektywy plus oczywiście z przodu jest jeszcze jeden aparat do selfie. Konfiguracja kamer jest dokładnie taka sama jak rok wcześniej w modelu A52S. Są te same matryce, obiektywy mają tę samą jasność itd. Oczywiście najciekawszym aparatem jest główny z matrycą 64MP. Według producenta ma on optyczną stabilizację obrazu, która jest wspomagana przez EIS. Zastanawiające jest jednak to, że OIS nie działa chyba wcale przy nagrywaniu materiału 4K. Pełna stabilizacja (OIS i EIS) działa w pełni tylko w FULL HD. Sam aparat robi bardzo ładne, szczegółowe zdjęcia z pięknymi kolorami. W nocy (w trybie nocnym) nie przegina z rozjaśnianiem. Dobrze działa aparat do zdjęć makro, choć jest to raczej ciekawostka, z której za często nie będziemy korzystać. Zdjęcia z szerokiego kąta mają znacznie gorszą jakość niż z głównego, więc jego zbyt częstego używania nie można polecić. W telefonie marzeń ze średniej półki powinny być 2 obiektywy z tyłu – podstawowy i teleobiektyw z dobrą, jasną matrycą, który można by wykorzystywać do uwieczniania szczegółów architektury w czasie spacerów i do portretów z większej odległości.
Chińczycy w swoich średniakach oferują już zwykle ładowanie z mocą przekraczającą 60W, a zdarza się, że ładowarki (są w komplecie z telefonem) ładują naszego smartfona z mocą 120W. To bardzo przydatne, gdy mamy chwilę na podłączenie telefonu do ładowarki. W Samsungu, gdy podłączyliśmy do niego mocną ładowarkę OnePlus, to z 20% do 100% ładowanie miało trwać prawie 2h. Samsung i jego dział projektujący zasilanie w smartfonach powinien wziąć się do roboty. Na szczęście A53 dobrze zarządza energią, a jego bateria ma pojemność 5000 mAh (w A52 było ogniwo 4500 mAh), więc bez problemu będziemy go ładować co 2 dni (gdy będziemy z niego korzystać okazjonalnie, a nie siedzieć cały czas w social mediach i na Youtube).
Galaxy A53 5G to ewolucja modelu A52S 5G z zeszłego roku. Zrezygnowano w nim z gniazda słuchawkowego i procesora Snapdragon, a w zamian otrzymaliśmy większą baterię oraz Exynosa. Podwyższono też jego cenę. Wzrost ceny jest zrozumiały, bo inflacja na całym świecie szaleje, podobnie jak kursy walut i utrzymujące się problemy z dostawami elektroniki. Samsung A53 5G to dopracowany nowoczesny średniak (choć wygląda jak flagowiec), który niczym specjalnym się nie wyróżnia, ale też niczego ważnego w nim nie brakuje. Można polecić jego zakup przeciwnikom chińskich smartfonów, ale gdy produkty z Chin nam nie przeszkadzają to wówczas da się w tej cenie znaleźć bardziej wypasiony smartfon. Warto także zastanowić się nad niewielką dopłatą do nadal bardzo udanego telefonu Galaxy S20 FE, który bez wątpienia należy do wyższej klasy sprzętu.