iPad Mini 2021 to całkowity ewenement wśród ostatnio prezentowanych przez Apple produktów. Wyróżnia się tym, że w niczym nie przypomina swojej ostatniej, czyli 5 generacji. Zmieniło się wszystko. Oznacza to, że fani iPadów mini nie muszą szukać pretekstu do wymiany sprzętu na nowszy model. W nowym miniaczu mamy większy ekran, nowy procek, nową kamerę, nowe łącze USB-C, 5G, współpracę z nowym rysikiem, WiFi 6 oraz całkowicie zmieniony design. iPad mini przypomina teraz miniaturkę iPada Air 4 generacji. Niestety iPad mini nie ma mini ceny – kosztuje krocie – od 2500 do ponad 4200 zł w zależności od wersji pamięciowej i komunikacyjnej (WiFi lub WiFi/mobile).
Większość osób, które po raz pierwszy widzą nowego Mini jest nim zachwycona. Tablet jest bardzo zgrabny, poręczny. Jest też lekki. Da się go bez problemu trzymać w jednym ręku. Niewygodnie umieszczone są przyciski power z Touch ID i regulacja głośności. Teraz są na górze tabletu, bo z boku jest magnetyczny port do ładowania rysika. Pod nim jest też tacka na kartę SIM. Po bokach są umieszczone świetne głośniki stereo. Mamy też port USB-C (USB 3.1 do 5 Gbps). Tablet ma też dwa mikrofony. USB wspiera standard DisplayPort. Design jest zgodny z serią Air i Pro. Ramki wokół ekranu są bardzo duże, ale dzięki temu nie mamy notcha. Tylna kamera wystaje z obudowy, więc tablet buja się na stole. Jakość wykonania metalowej obudowy jest pierwszej klasy. Tablet jest sztywny, a zastosowane materiały należą do segmentu premium.
Wyświetlacz w iPadzie mini 6 generacji ma 8.3 cala, czyli jest większy od edycji piątej z ekranem 7.9 cala. Liquid Retina ma rozdzielczość 2266 na 1488 pikseli przy 326 pikselach na cal (ppi).
Ekran LED (IPS) niestety nie jest tej samej klasy, co w najnowszym iPadzie Pro, już z technologią ProMotion i podświetleniem mini-LED. Ekran w mini nie ma też opcji skoku jasności do 1000 lub 1600 nitów. Ekran ma powłokę oleofobową odporną na odciski palców i powłokę antyodblaskową. Wyświetlacz współdziała z najnowszą generacją rysika Apple Pencil.
Najważniejszą cechą wyświetlacza iPada Mini 2021 jest to, że nadal jest on jak na tablet niewielki. Daje nam znacznie więcej powierzchni do pracy niż iPhone, ale jako poważne narzędzie do tworzenia treści iPad Mini jest za mały. Jest to raczej zgrabne urządzenie do wygodnego konsumowania treści z internetu. Może to też być świetna zabawka dla najmłodszych, choć jego cena sprawia, że będą to raczej dzieci Lewandowskiego, a nie Kowalskiego.
Ekran jest wystarczająco jasny, czcionki są ostre, kąty widzenia doskonałe – w specyfikacji brakuje ProMotion, ale naprawdę w codziennym użytkowaniu tabletu nie da się tego dostrzec.
Apple promuje swojego najmniejszego iPada prostym hasłem: mocny i mini. To dosyć dobrze oddaje charakterystykę tego sprzętu. To tablet bez żadnych kompromisów, z bardzo mocną specyfikacją, ale w wersji przypominającej bardzo przerośnięty smartfon. W mini nie znajdziemy jeszcze najnowszego procesora M1, ale A15 Bionic naprawdę nie bierze jeńców. 6 rdzeniowy procesor jest podobno szybszy od tego z poprzedniej wersji tabletu o 40%, a grafika (GPU o 5 rdzeniach) o 80%. Do tego dostajemy 5G i WiFi 6. Zewnętrzne urządzenia możemy podłączać teraz przez USB-C. Są dwie wersje pamięci 64 i 256 GB.
Nowy mini debiutował razem z najnowszą wersją iPadOS 15. Nowy system to przede wszystkim lepsza obsługa multitaskingu (czyli prostsza obsługa 2 okien na raz), nowe widżety, funkcja szybkiej notatki i SharePlay (czyli wspólne, ale wirtualne przez FaceTime oglądanie Apple TV lub słuchanie muzyki przez Apple Music). Jest też tryb skupienia, który ma być naszą wirtualną konfigurowalną barierą chroniącą nas przed zalewem różnych powiadomień i wiadomości. Apple przeprojektował też powiadomienia, które rzeczywiście teraz są bardziej czytelne i posegregowane. W kamerze jest także dostępna funkcja Tekst na żywo, czyli opcja OCR tekstów, które widzimy na naszych zdjęciach. Oczywiście możemy pomarzyć o obsłudze języka polskiego, tak jak w przypadku asystentki Siri. Niedługo dla iPada będzie także dostępna tzw. uniwersalna kontrola, czyli ta sama klawiatura i myszka będą działać jednocześnie na iPadzie i komputerze. Apple zwiększył także ochronę naszej prywatności – dotyczy to ustawień wszystkich aplikacji, ale także np. klienta poczty elektronicznej (ukrywanie naszego maila). Ja sam na razie nie mogę przekonać się do widżetów – choć Apple wciska je na siłę po zakupie tabletu to ja od razu je wyłączam. Niestety przy migracji ze starszej wersji tabletu przez widżety zaburza się rozkład ikon na poszczególnych ekranach i trzeba swój ulubiony ich rozkład żmudnie przywracać ręcznie.
Jak wiadomo tablet raczej nie służy do robienia zdjęć i nagrywania filmów. Może jednak służyć jako wygodne narzędzie do wideorozmów. Aparat FaceTime ma teraz 12 MP, a nie 7 MP jak w poprzedniej edycji mini. Przysłona wynosi ƒ/2,4. Aparat potrafi w czasie rozmowy śledzić naszą twarz i rozmazywać tło. Jakość połączeń FaceTime jest bardzo dobra.
Z tyłu znajdziemy tylko jeden obiektyw (a nie tak jak w wersji Pro dwa). Jest to matryca 12 MP, która daje radę, ale jest to jakość jaką znamy z tzw. smartfonowych średniaków. To samo dotyczy wideo – jakość obrazu nie jest najgorsza (jest nawet 4K 60 fps), ale stabilizacja już kuleje.
W aplikacji kamery mamy dostęp do zmiany trybu wideo, ale dopiero, gdy włączymy ten dostęp w głównych ustawieniach kamery.
Zdjęcia mogą być zapisywane w HEIF i JPEG. Wideo może być zapisywane w formacje HEVC i H.264, ale 4K 60 fps tylko w HEVC.
Akumulator litowo-polimerowy o pojemności 19,3 Wh w iPadzie Mini da się zapewne zajechać w jeden dzień. Przy tzw. normalnym użytkowaniu nasz tablet powinien wołać o prąd co 3-4 dni. Producent obiecuje nam do 10 godzin przeglądania internetu przez sieć Wi‑Fi i do 9 godzin przez sieć komórkową. Samo ładowanie jest wolne – w komplecie otrzymamy ładowarkę o mocy 20W i chyba należy się cieszyć, że w ogóle ją otrzymaliśmy.
Nowy Mini ma ogromną liczbę zalet oraz kilka wad, w tym największą – swoją cenę. Miniacz 6 generacji jest nadal tabletem dla bardzo specyficznej grupy klientów, którzy mają rzadko spotykane wymagania. Ich tablet ma być niewielki, poręczny, zgrabny i lekki – to wymagania raczej opisujące największe smartfony. Mini jest na pierwszy rzut oka około 2.5 razy większy od iPhone 13 Pro Max. Wygląda mikroskopijnie, gdy porównujemy go z najnowszym iPadem 9 generacji, z Air i największym Pro. Raczej nie sprawdzi się w szkole i biurze do robienia notatek, nie będzie też dobrym tabletem dla osób ze słabszym wzrokiem. Gdy jednak chcemy na nim poczytać ebooka, obejrzeć Youtube, serial na Netflixie, poczytać maile, pogadać na FaceTime, obejrzeć zdjęcia lub po prostu poserfować w necie to mini będzie genialnym urządzeniem, który nie urwie nam ręki po godzinie trzymania w niej tabletu. Apple wreszcie odmłodziło serię mini i jest ona teraz zgodna z designem w innych, droższych tabletach.