Jeszcze w grudniu otrzymałem propozycję przetestowania paru urządzeń należących do systemu oświetleniowego Philips Hue. Hue to jeden z najstarszych, najbardziej znanych i najdroższych systemów, które są elementem inteligentnego domu. Hue nie wymaga od nas przeróbek instalacji elektrycznej i kładzenia nowych kabli. Żarówki należące do systemu montujemy w zwykłych oprawkach, a niezależne lampy podłączamy po prostu do prądu. Philips Hue to rozwiązanie skierowane do zamożnych klientów, którzy nie chcą się szkolić z rozwiązań dla inteligentnego domu, a dojrzeli do romansu ze sterowaniem światłem z pozycji smartfonu lub asystenta głosowego.
W czasie pierwszych uzgodnień do testów miałem otrzymać urządzenie Play HDMI Sync Box wraz z taśmą LED, którą montuje się z tyłu telewizora. Listwa nosi pełną nazwę Play Gradient Lightstrip. W moim przypadku była to wersja dla telewizorów o przekątnej 55 cali. Mój telewizor ma 65 cali, ale okazało się, że nie stanowi to dużego problemu, bo taśma otrzymała spore wsparcie. Okazało się jednak, że w ogromnym kartonie otrzymałem jeszcze:
Play HDMI Sync Box wraz z listwą Play Gradient Lightstrip w uproszczeniu ma dodać do naszego telewizora popularną funkcję znaną z telewizorów Philipsa, czyli Ambilight. Nasz telewizor po montażu będzie oświetlał ścianę za sobą. Wraz z dodatkowym systemem audio daje to naprawdę niesamowity efekt. Szczególnie, gdy kina były zamknięte, to takie kino w domu dawało sporo radości.
Najciekawszą funkcją systemu Hue Sync jest to, że jego elementem mogą stać się także inne punkty świetlne zainstalowane w pokoju. W filmie światłem mogą więc grać także lampki „Play light bar base unit” oraz „zwykłe” żarówki zainstalowane na suficie, czy np. w okapie J W aplikacji Hue Sync rozmieszczamy te wszystkie punkty na naszej wirtualnej scenie świetlnej – czyli pokazujemy aplikacji, gdzie w rzeczywistości są one rozmieszczone w stosunku do naszego telewizora. W aplikacji możemy także sterować jasnością tego zestawu oraz dynamiką zmian. To ważne, bo światło nie powinno nam przeszkadzać i dominować w trakcie projekcji, a jedynie powiększać modną „imersję” naszych doznań. Cały system lepiej sprawdza się oczywiście na tzw. oficjalnych projekcjach filmów, wieczorem, z popcornem itd., a nie w czasie oglądanie programów informacyjnych. Problemem będą także filmy, w których sceny (i tym samym kolory na ekranie) zmieniają się bardzo dynamicznie – wówczas sam system będzie nam raczej przeszkadzał w skupieniu się na filmie. Dzięki Hue Sync mamy w domu bardzo mocną namiastkę kina – to ważne szczególnie dla kinomaniaków, którzy przez wiele miesięcy nie mogli odwiedzać swoich filmowych świątyń. Za sterowanie Hua Sync odpowiada dedykowana aplikacji – to niewielka wada i niepotrzebna komplikacja, bo sterowanie powinno być częścią głównej aplikacji odpowiedzialnej za cały system oświetleniowy.
Obecnie chyba największym hitem Philipsa są podłużne lampy Play light bar base unit. Szczególnie gracze upodobali sobie je jako idealne do robienia tzw. klimatu podczas grania. Biurko, a dokładnie ściana za biurkiem, podświetlona takimi lampkami wygląda genialnie. Oczywiście tańszym rozwiązaniem będzie taśma LED, ale zestaw lampek Philipsa zapewnia nam większą swobodę i mobilność całego zestawu. Ja dwie z tych lampek wykorzystałem do zestawu podświetlającego ścianę za telewizorem. Tak jak wspominałem już wcześniej, lampki te stanowiły wsparcie dla Play Gradient Lightstrip i były sterowane bezpośrednio z Play HDMI Sync Box. Żarówki z gwintem E27 i E14 powinny w naszym inteligentnym domu zastąpić po prostu wszystkie tradycyjne żarówki. U mnie były one uzupełnieniem dla żarówek Xiaomi. Dzięki systemowi Google i Apple takie „mieszane” systemy doskonale ze sobą współdziałają, choć oczywiście żarówkami Xiaomi nie możemy sterować z apki Philipsa (odwrotnie też nie).
Z zestawu najmniej przypadła mi do gustu nieco za bardzo „odpalona” lampa Iris, co jednak nie oznacza, że pewnie jej design ma wielu zagorzałych fanów.
Nowe urządzenia podłączamy korzystając z aplikacji oraz bramki Hue Bridge, która jest obowiązkowym elementem zestawu. Bramka pozwala nam także na dostęp do naszego systemu oświetleniowego „z internetu”. Bramka Philipsa ma niewielkie rozmiary i przypomina większość tego typu urządzeń działających w oparciu o protokół ZigBee.
2 aplikacje, które musieliśmy pobrać, aby skonfigurować nasz zestaw Philips Hua to apki Hue i Hue Sync. Ta druga odpowiada wyłącznie za konfigurację działania urządzenia Sync Box. Hue Sync jest prostym programem, który ma stosunkowo niewiele ustawień. Główną jego rolą jest ustawienie parametrów jasności oświetlenia w czasie projekcji oraz intensywności zmian kolorów w zależności od tego, co wyświetla się na ekranie. W aplikacji możemy dokonywać także takich drobnych ustawień, jak np. określenie nazw dla poszczególnych 4 urządzeń, które możemy podłączyć do Boxa. Synchronizacja światła działa w trzech głównych trybach: video, music i game.
Aplikacja Hue to natomiast prawdziwy kombajn do obsługi całego systemu oświetleniowego Philipsa. Oprócz samego podłączania urządzeń aplikacja może służyć także do sterowania oświetleniem, choć znacznie wygodniejszym na to sposobem jest korzystanie z tzw. ściemniacza, czyli po prostu pilota, a także z komend głosowych – w naszym przypadku z asystentów Google i Siri. Kolejnym sposobem na włączanie światła jest także sterowanie z nim z poziomu aplikacji Home (Apple) i Google Home.
W aplikacji Hue dzielimy nasz system na pokoje i strefy. Oprócz tego mamy do dyspozycji dwie funkcje: sceny oraz rutyny. Rutyny to automatyczne ustawianie oświetlenia w zależności od pory dnia (dokładnej godziny) lub wchodu i zachodu słońca. Sceny to chyba najciekawsza funkcja oświetlenia Philipsa. Producent przygotowuje dla nas gotowe scenariusze oświetlenia. Aby poczuć klimat tej usługi wystarczy zapoznać się z nazwami scen. To na przykład zachód słońca na sawannie, tropikalny zmierzch lub wiosenny kwiat. Po odpaleniu takiej sceny łatwiej nam będzie zrozumieć jak dużą rolę może odegrać w naszym mieszkaniu system inteligentnego oświetlenia. Musimy jednak przyznać, że w codziennym użytkowaniu w czasie testu raczej rzadko korzystaliśmy z gotowych scen i zwykle włączone były scenariusze, które sami sobie skonfigurowaliśmy.
System Philipsa pozwala także na sterowanie oświetleniem z zewnętrznych „zaprzyjaźnionych” aplikacji – tych apek jest przynajmniej kilkanaście – dużo mówią ich nazwy: Hue Disco, Hue Fireworks, Hue Christmas, Thunderstorm for Hue, Light DJ itd. Ich pełną listę znajdziemy w aplikacji Hue.
Philips Hue to niewątpliwie najbardziej elegancki i dojrzały system inteligentnego oświetlenia. Ma już bardzo wiele sprawdzonych elementów, które doskonale ze sobą współpracują, bo są produkowane przez tego samego producenta. Hue jest zamkniętym ekosystemem, więc jest prostszy w instalacji, stabilniejszy, ale przez to znacznie droższy od innych otwartych platform. System Philpsa ma ogromną liczbę zalet, które starałem się wymienić powyżej. Główne to stabilne działanie, brak obciążenia dla domowej sieci WiFi (standard Zigbee), współpraca z Apple Homekit oraz Google Home, a także rozbudowane aplikacje. Świetnie działa także testowany przez nas Sync Box, który oświetlenie naszego domu zaprzęga do pracy w sali kinowej. Philips Hue to system oświetlenia dla bardziej zamożnych osób, które nie zamierzają ryć swoich ścian, instalować nowych kontaktów, a chcą „na szybko” poromansować z inteligentnym oświetleniem sterowanym głosem, pilotem lub smartfonem. Gdy nigdy nie widzieliśmy, jak działa taki system, to ciężko nam będzie zrozumieć, jak wiele ma on zalet i jak wiele radości może dostarczyć nam szczególnie teraz, gdy znacznie więcej czasu spędzamy w naszych domach. Zarówno inteligentne głośniki, jaki i systemy inteligentnego oświetlenia to najprostszy i najszybszy sposób, aby unowocześnić swoje mieszkanie i przystosować je do pełnienia nowych funkcji, na przykład roli naszego biura, romantycznej restauracji lub sali treningowej.