OPPO bardzo agresywnie rozpycha się na naszym rynku, starając się wyrobić wizerunek marki premium, jakim cieszy się u siebie w Chinach. Miejsce po trapionym kłopotami Huawei czeka na zagospodarowanie, telekomy potrzebują przeciwwagi dla Samsunga i chiński gigant wydaje się tu idealnym kandydatem. Brakuje mu jeszcze w portfolio solidnego flagowca z najmocniejszym procesorem, ale ponieważ FindX 2 Pro jest sprzedawany w Europie, nic nie stoi na przeszkodzie by wejść z nim, bądź już z jego następcą, do Polski. Choćby dla celów wizerunkowych. Pamiętajmy że pierwszy, niesamowity konstrukcyjnie Find X, był u nas w oficjalnej dystrybucji.
Tymczasem w nasze ręce trafił Reno4 Lite, który jest najtańszym z czterech przedstawicieli tegorocznej, czwartej już edycji serii Reno. Kosztuje 1599 zł, a w zamian dostaniemy m.in. fantastyczny ekran AMOLED, świetne zdjęcia i bardzo dobre działanie. Oczywistym jest jednak, że producent musiał na czymś zaoszczędzić – tu nie mamy więc modnego w tym sezonie podwyższonego odświeżania ekranu, ładowania indukcyjnego, wodoszczelności czy 5G. W tym świetle cena może wydawać się nieco wygórowana, ale telefon zdecydowanie zyskuje przy bliższym poznaniu. Zobaczmy, jakie są jego zalety, a jakie wady.
OPPO Reno4 Lite jest smartfonem ładnym, choć o oryginalności trudno tu mówić, ale dla mnie jego największą zaletą jest… niska waga. Ostatnio w moje ręce trafiały urządzenia ważące sporo ponad 200 g i na ich tle Reno4 Lite jest przysłowiowym „piórkiem” – 164 g to tyle co nic. W dodatku telefon jest bardzo cienki (wymiary to 160.14 x 73.77 x 7.48 mm). Dzięki temu trzyma się go w ręku i używa bardzo przyjemnie. Na pochwałę zasługuje też to, że mimo takich rozmiarów producentowi udało się upchnąć w konstrukcji całkiem pojemną, bo 4000 mAh baterię.
Tył urządzenia jest plastikowy, ale bardzo ładny (w moim egzemplarzu to kolor perłowy mieniący się różnymi kolorami), w większości matowy, (prócz pionowego paska), przyjemny w dotyku i nie zbierający odcisków palców. Podobał mi się do tego stopnia, że zaryzykowałem i tym razem nie pakowałem urządzenia w silikonowe przeźroczyste etui, które znajdziemy w pudełku. Udało mi się ustrzec go przed upadkiem, a po testach nie było na nim ani jednej rysy. To, co podoba mi się mniej, to kwadratowa, wystająca ponad powierzchnię wyspa z lewej strony z obiektywami aparatów w stylu urządzeń Apple.
Na dolnej krawędzi mamy wejście mini-jack na słuchawki, USB-C, pojedynczy (niestety), ale donośny i czysto brzmiący głośnik. Na prawym boku jest tylko przycisk do włączania urządzenia, tackę na dwie karty SIM z osobnym miejscem na kartę pamięci oraz przyciski regulacji głośności ulokowano na przeciwległej krawędzi.
Całościowo, mimo braku jakiejś oryginalności, smartfon jak na swoją klasę jest po prostu bardzo ładny, wykonany bardzo starannie i doskonale leży w dłoni.
Przód to płaski ekran AMOLED o przekątnej 6.43 cala, rozdzielczości FHD+ 1080 x 2400 pikseli, proporcjach 20:9, pokrywa go szkło Corning Gorilla Glass 3. Dodatkowo mamy na niego naklejoną bardzo dobrej jakości folię ochronną (nie przeszkadza podczas używania gestów, nie zebrała ani jednej rysy). Ramki wokół są nieco duże, razić może zwłaszcza spory podbródek. Za to kolory są piękne, mocne i nasycone, nie miałem najmniejszych problemów z widocznością w słoneczne dni, kąty widzenia doskonałe, zdecydowanie nie ma na co narzekać. W ustawieniach możemy dobrać ich temperaturę (zimne, domyślne, ciepłe). W lewym górnym rogu mamy „pastylkę” skrywającą dwa oczka – aparatu i pomiaru głębi, dzięki któremu możemy kręcić filmy z rozmyciem tła. Odświeżanie ekranu jest jedynie w tradycyjnych 60 Hz.
Nie mamy diody powiadomień, są za to informacje wyświetlane na ekranie, które tu nazywają się Ekran zawsze aktywny. Do wyboru mamy kilka efektownych zegarów, pokazują się nam też informacje ze wszystkich aplikacji.
Pod wyświetlaczem ukryto czytnik linii papilarnych, który jest bardzo szybki i bezbłędny. Telefon można również odblokować twarzą (towarzyszy temu animacja wokół przedniej kamerki) i ta metoda jest także błyskawiczna i bezproblemowa.
Telefon jest napędzany procesorem MediaTek Helio P95 z układem graficznym PowerVR GM9446, do pomocy ma 8 GB RAM. Taki zestaw wyciąga w AnTuTu Benchmark 218513 pkt (okolice 80 miejsca). W mojej codziennej pracy rozrywkowo-biurowej (YouTube, dzwonienie, SMS-y, komunikatory, Internet) nie mam mu nic do zarzucenia. Telefon jest płynny, szybki, natychmiast reaguje na nasze polecenia, nie złapałem go na jakimkolwiek zamyśleniu czy zadyszce. Strony wczytują się w bardzo dobrym tempie, zakładki dzięki 8 GB RAM są trzymane w pamięci długo i używa się go bardzo przyjemnie. Ale jeśli ktoś będzie chciał zmienić Reno4 Lite w przenośną konsolę, będzie musiał wybierać niższe ustawienia graficzne przy bardziej wymagających grach – na PUBG od czasu do czasu zdarzało mu się zgubić parę klatek, płynność była „OK”, ale nic ponad to. Nie zauważyłem za to nadmiernego nagrzewania się urządzenia.
Telefon nie ma najmniejszych problemów z GPS, lokalizacja jest dokładna i szybka, mamy NFC, więc zapłacimy zbliżeniowo. Jakość rozmów stoi na bardzo dobrym poziomie.
Pakiet komunikacyjny obejmuje: Bluetooth 5.1, dwuzakresowe WiFi, NFC, aptX HD. Lokalizacja jest realizowana za pomocą: GPS, A-GPS, GLONASS, Beidou, Galileo. Zestaw czujników obejmuje: akcelerometr, zbliżeniowy, światła, magnetometr, żyroskop, grawitacyjny, czytnik linii papilarnych.
System to Android 10 (zabezpieczenia w chwili testu z października), z nakładką ColorOS 7.2. Prócz ustawień oczywistych jak gesty czy ciemny motyw, mamy w niej bardzo dużo możliwości dostosowania wyglądu – tryby szuflady bądź prosty, gęstość siatki aplikacji, różne motywy, tapety czy style ikon. Jest inteligentny pasek boczny, do którego przypniemy różne aplikacje, możemy wykonywać gesty na wyłączonym ekranie bądź w powietrzu (np. odbieranie telefonu), jest także blokada aplikacji, prywatny sejf albo tryb dla dzieci. Mamy w końcu możliwość klonowanie wybranych aplikacji społecznościowych, przestrzeń gier i menadżera aplikacji z nadawaniem różnych uprawnień.
Zestaw kamer obejmuje – tył:
przód:
Aplikacja foto jest przejrzysta i logicznie ułożona, na dole mamy tryby ultra night (z dodatkowym trybem statywu), wideo (z ultrastabilizacją i możliwością nagrywania z rozmyciem tła), zdjęcie (z HDR, AI oraz filtrami), portret, a pod zakładką „więcej” znajdziemy Google Lens, zwolnione tempo, profesjonalny tryb ekspert, naklejki, skaner tekstu, panoramę oraz film poklatkowy. Fotografując możemy się poruszać między szerokim kątem, zdjęciem zwykłym, bądź 2 i 5x przybliżeniem cyfrowym (maksymalne wynosi 10x).
Przechodząc zaś do samych zdjęć – zazwyczaj smartfony z dopiskiem Lite w nazwie nie mogą się pochwalić wybitną czy nawet dobrą jakością fotografii i jadą raczej na opinii lepszych i droższych modeli. Tu jest inaczej, co z jednej strony, patrząc właśnie na dopisek Lite, nieco mnie zaskoczyło, ale z drugiej, testując już któryś z kolei telefon OPPO, w sumie nie zdziwiło. Ta firma po prostu bardzo przykłada się do fotografii i takich ujęć i jakości nie powstydziłby się niejeden droższy smartfon.
Zdjęcia są bardzo przyjemne dla oka, mają mocne, ale wciąż naturalne i nie przesycone kolory, bardzo dobrą rozpiętością tonalną i świetną ilość szczegółów z obu obiektywów. Nieźle wypada cyfrowe przybliżenie – nawet to 5x. Przyjemnie dla oka wygląda rozmycie tła – zarówno naturalne jak i w trybie portretowym. Zdjęcia nocne także wypadają świetnie – są ładnie rozjaśnione, a źródło światła trzymane jest pod kontrolą i to w każdym z 4 trybów (szeroki kąt, zwykłe, 2 i 5x). Także selfie są bardzo dobrej jakości. Telefon nie ma kłopotów z łapaniem i utrzymywaniem ostrości.
Wideo możemy nagrać w 4K, FHD i HD z tyłu i FHD i HD z przodu. Jakość jest bardzo dobra, sprawdza się elektroniczna stabilizacja obrazu. I tu i tu możemy także nagrywać filmy z rozmyciem tła i wygląda to całkiem przyjemnie.
Ogniwo ma pojemność 4000 mAh i mi wystarczało na dwa dni intensywnej pracy przy mniej więcej 7h włączonego ekranu. Ładowarka ma moc 30W, a baterię naładujemy do pełna w około 50 min. Nie mamy ładowania indukcyjnego.
OPPO Reno4 Lite na papierze może nie wygląda imponująco, ale przy bliższym poznaniu bardzo zyskuje i w sumie jest udanym telefonem – wygodnym, lekkim, poręcznym, ładnym i bardzo dobrze wykonanym. Także działanie trzeba ocenić na duży plus, bo przecież z założenia nie jest to smartfon dla wymagających graczy, nikt więc nie będzie oczekiwał od niego płynnej rozgrywki na maksymalnych detalach. Cała reszta użytkowników będzie zadowolona. Brak ładowania indukcyjnego przy szybkim ładowaniu można wybaczyć, brak normy IP 68 czyli wodoszczelności także, nie jest to w tej klasie standardem. Pozostaje jednak cena – która jest po prostu jak na klasę urządzenia wysoka. Tak jak pisałem, OPPO chce być premium, a to kosztuje. Jednak cena o 200 zł niższa bardziej odpowiadałaby temu, co dostajemy w zamian, za 1600 zł jesteśmy już w stanie kupić telefony z wydajniejszym procesorem, wyższym, 90 bądź 120 Hz odświeżaniem ekranu, głośnikami stereo a nawet z obsługą 5G. Kto jednak zdecyduje się przeznaczyć taką kwotę na OPPO Reno4 Lite – nie będzie zawiedziony.