Sony LinkBuds S to słuchawki dokanałowe typu true wireless dla wymagających użytkowników. Cena 899 zł sprawia, że nie jest to propozycja dla każdego kto szuka bezprzewodowych słuchawek TWS – prostsze modele można kupić za jedną trzeciej tej kwoty. Miłośnicy dobrych słuchawek i słuchania muzyki twierdzą jednak, że życie jest zbyt krótkie, aby nie korzystać z najlepszych rozwiązań i się nimi nie cieszyć. Nie ma wątpliwości, że to właśnie do takiej grupy adresowane są słuchawki Sony LinkBuds S i są w stanie sprostać tym wymaganiom. Jednak w tej półce cenowej istotne są wszystkie niuanse, dlatego warto zapoznać się z treścią poniższej recenzji. Są pewne elementy, które trzeba będzie zaakceptować, jak brak ładowania bezprzewodowego.
Pod względem wygodny, niskiej wagi i łatwości przenoszenia pierwsze wrażenia okazały się bardzo trafione. Dla mnie Sony LinkBuds S to najwygodniejsze słuchawki dokanałowe z jakimi miałem styczności. Nawet po wielogodzinnym noszeniu uszy nie bolą, słuchawki nie wypadają, nie zaczepiają się o elementy ubioru. Komfort noszenia jest po prostu najlepszy. W zestawie znajdują się aż 4 rozmiary gumek, sądzę więc, że każdy znajdzie tu coś dla siebie – są nawet mniejsze niż standardowe małe końcówki. Dla mnie najlepsze okazały się te domyślnie założone na słuchawki.
Samo opakowanie na słuchawki jest na tyle małe i poręczne, że bez problemu znajdzie się na nie miejsce w każdych spodniach, nawet tych obcisłych, każdym plecaku czy torebce. Wyjmowanie słuchawek z etui jest łatwe i wygodne, co nie jest wcale regułą. W niektórych modelach które testowałem było to kłopotliwe.
Podoba mi się matowe wykończenie opakowania i słuchawek. Dla mnie jest atrakcyjniejsze niż połyskliwy plastik i lepiej ukrywa ślady dotyku czy inne niedoskonałości. Zauważyłem jednak, że matowy plastik na spodzie delikatnie się wytarł. Jeśli więc naprawdę intensywnie ze słuchawek korzystamy i ich etui nosimy zawsze przy sobie może to być pewien minus. Pod tym względem gładki plastik prawdopodobnie byłby bardziej trwały, choć mniej estetyczny.
Słuchawki obsługujemy poprzez dotknięcia – inne funkcje są przypisane do prawej i lewej słuchawki, co zwiększa liczbę możliwych operacji. Można nie tylko zwiększyć i zmniejszyć głośność, włączyć tryb uważny, czy zmienić tryb redukcji hałasu, ale też przełączyć utwór na następny lub poprzedni. Nie każde słuchawki dokanałowe umożliwiają tyle interakcji bez sięgania do smartfonu i umieszczonych w aplikacji ustawień. To duży plus. Jednocześnie nauczenie się które dotknięcia której słuchawki jaką mają funkcję wymaga trochę uwagi.
Bardziej skomplikowane interakcje jak cofanie utworu, które wymaga trzech dotknięć jedno po drugim nie zawsze uda się wykonać poprawnie. Czasem nie trafimy palcem gdzie trzeba, czasem włosy przysłonią panel dotykowy, albo zrobimy za długą przerwę pomiędzy dotknięciami. Pod tym względem fizyczne przyciski na dużych słuchawkach są bardziej intuicyjne i powtarzalne. Jednak super mały rozmiar niesie pewne ograniczenia pod względem interfejsu i sam nie mam pomysłu jak można by to rozwiązać lepiej. Sony rozwiązał to tak, że najważniejsze, najczęściej wykonywane czynności wymagają prostszych gestów i są powtarzalne praktycznie za każdym razem. Cofanie utworu jest dalej na liści priorytetów i moim zdaniem jest to konieczny i przemyślany kompromis.
Uważam, że słuchawki Sony LinkBuds S grają bardzo dobrze, adekwatnie do względnie wysokiej ceny. Użyłem określenia „względnie wysokiej ceny” bo świat słuchawek audiofilskich rozciąga kwestie niuansów, brzmienia i ceny daleko poza to czego może spodziewać się zwykły użytkownik słuchawek i wchodzi w terytorium dziesiątków tysięcy złotych, nawet w przypadku słuchawek dokanałowych. Domyślnym bezkompromisowym rozwiązaniem dla brzmienia są słuchawki nauszne otwarte, nie izolujące w żaden sposób od otoczenia, a więc przeciwieństwo słuchawek dokanałowych, które chcą pogodzić brzmienie z wygodą użytkowania poza domem.
Moim zdaniem Sony udało się to w przypadku Sony LinkBuds S na tyle dobrze, że cena staje się uzasadniona. Dźwięk Sony LinkBuds S jest bogaty, z pełnym, mięsistym basem, ale jednocześnie naturalny, szczegółowy i pozbawiony charakterystycznego dla basowych słuchawek zamulenia i spowolnienia. W razie potrzeby dostosowania do osobistych preferencji w aplikacji jest dostępny equalizer, ale ja nie miałem potrzeby z niego korzystać.
Redukcja szumu miejskiego jest na bardzo wysokim poziomie – co najmniej o klasę wyższym niż większość słuchawek dokanałowych z redukcją szumu, których miałem okazję korzystać. Wyciszenie otoczenia jest bardzo zauważalne. A jednak pełny potencjał redukcji szumu słuchawki pokazują w samolocie. Podczas lotu do Berlina miałem okazję sprawdzić to zarówno klasycznym pasażerskim samolocie odrzutowym, jak i głośniejszym od niego samolocie wyposażonym w śmigła, który dodatkowo wpadał w wibracje przy określonych obrotach silników. W obu przypadkach w słuchawkach Sony LinkBuds S szum znikał niemalże do zera przy odtwarzaniu jakiejkolwiek muzyki, nawet cicho. To o tyle istotne, że szum samolotu jest zarówno bardziej uciążliwy podczas podróży niż inne rodzaje hałasu, jak i jego usuwanie jest w słuchawkach redukujących szum bardziej spektakularne, niż usunięcie dźwięku np. przejeżdżającego samochodu. Jeśli ktoś dużo podróżuje, a jednocześnie nie ma miejsca w bagażu na słuchawki nauszne, to Sony LinkBuds S sprawdzą się naprawdę rewelacyjnie. To jest jeden z tych elementów za który warto dopłacić – brzmienie i redukcja szumu.
Moim jedynym zastrzeżeniem do działania Sony LinkBuds S, że w miejscach dużych zakłóceń zdarza się, że dźwięk z jednego kanału czasem cichnie na ułamek sekundy, jakby przerwane zostało połączenie Blueooth, co może być irytujące. Nie zdarzyło mi się to w domu ani w samolocie, ale sporadycznie przytrafia się na ulicy. Pierwsze słuchawki TWS miewały z tym duże problemy w przeszłości, ale w wielu współczesnych modelach mi się to już nie zdarzało. Tu występuje rzadko, ale jednak czasem się przytrafi.
Jakość rozmów głosowych jest moim zdaniem bez zastrzeżeń, choć docelowo do rozmów telefonicznych zdecydowanie preferuję słuchawki z przewodnictwem kostnym – wolę słyszeć w sposób naturalny swój własny głos, gdy mówię, nie za pośrednictwem mikrofonów. Ma to jednak znaczenie tylko gdy prowadzę dłuższe rozmowy głosowe.
Sony ma dedykowaną aplikację do obsługi swoich słuchawek, która jest naprawdę bogata w funkcje. Oprócz funkcji, których można oczekiwać, takich jak wyświetlanie stopnia naładowania baterii każdej ze słuchawek, oraz etui, przełączania trybu usuwania szumu i uważnego otoczenia, equalizera, przełączania priorytetu jakości i stabilności połączenia Bluetooth, funkcji poprawiających brzmienie, aktualizacji oprogramowania układowego, czy rozpisanych schematów dotyku i przypisanych do nich funkcji można znaleźć znacznie więcej.
Jest tryb adaptacyjny, który uczy się miejsc w których przebywamy i w założeniu automatycznie przełącza ustawienia redukcji szumu i inne elementy aby się do tych miejsc dostosować bez udziału użytkownika. Może to oznaczać włączenie trybu uważnego otoczenia gdy jesteśmy w pracy lub w domu, a zwiększenie izolacji od otoczenia poza tymi miejscami. Jest dźwięk przestrzenny, kompatybilny z serwisem Tidal, który jest personalizowany na bazie naszego profilu, utworzonego na podstawie zdjęcia naszych uszu.
Jest nawet log naszej aktywności. Aplikacja zlicza jak dużo korzystaliśmy ze słuchawek siedząc, chodząc, biegając czy jeżdżąc komunikacją, pokazuje sumaryczny czas słuchania. Na podstawie tych danych przyznaje odznaki niczym achievementy w grach.
Szczerze mówiąc wszystkie te dodatki, choć zapewne mają swoich zwolenników, nie są mi w słuchawkach potrzebne. Ustawienia lubię przełączać samodzielnie i mieć nad nimi kontrolę. Jedynie niektóre statystyki użycia są dla mnie ciekawostką.
Podoba mi się natomiast bardzo, że po włożeniu jednej słuchawki do ucha jest ona domyślnie w trybie uważnego otoczenia, co niweluje uczucie zatkanego ucha i pozwala używać komfortowo pojedynczej słuchawki w otoczeniu, które wymaga naszej uwagi. Natomiast włożenie drugiej słuchawki automatycznie przechodzi w tryb redukcji szumu otoczenia, co również jest zazwyczaj pożądane, gdy korzystamy z obu słuchawek.
Przydatna jest również funkcja, która pozwala wyciszyć muzykę i włączyć dźwięk otoczenia gdy przytrzymamy lewą słuchawkę dotkniętą. Pozwala to odpowiedzieć gdy ktoś nas o coś pyta bez wyjmowania słuchawek z uszu, co jest bardziej skomplikowaną operacją. Przydaje się to często, przy kasie w sklepie i wielu innych sytuacjach. Tutaj mam uwagę, że aktywacja tego trybu trwa niecałe 3 sekundy, co czasem prowadzi do niezręcznej przerwy interakcji z innymi osobami. Byłoby lepiej gdyby tryb po dotknięciu aktywował się trochę szybciej. Gdy jednak jest aktywny można się komunikować bez przeszkód.
Producent obiecuje 6 godzin działania samych słuchawek i dodatkowe 14 godzin po doładowaniu w etui. Podczas testu ani razu nie zdarzyło mi się rozładować słuchawki do zera, abym musiał przerwać słuchanie i naładować je w etui. Uważam więc, że pod tym względem oferują komfort w każdej sytuacji poza najdłuższymi lotami samolotem, gdzie konieczne będą przerwy na ładowanie.
Podoba mi się, że etui ładujemy klasycznym kablem USB C, ale tej półce cenowej standardem u większości konkurencji, w tym Apple, Samsunga i LG jest ładowanie bezprzewodowe, którego Sony LinkBuds S nie obsługują i w tym przedziale cenowym trudno to obronić, można się z tym jedynie pogodzić.
Sony LinkBuds S to słuchawki w podobnej półce cenowej co Apple AirPods Pro, a więc słuchawki dokanałowe, przeznaczone do użycia ze smartfonem na co dzień z najwyższej półki. Moim zdaniem nie ma się co czarować, że Sony LinkBuds S to słuchawki idealne, bo mają swoje minusy – nie mają ładowania bezprzewodowego, co jest bezspornym faktem, aktywacja tryby uważnego otoczenia mogłaby być bardziej responsywna, a sporadycznie, gdy w otoczeniu są duże zakłócenia jeden z kanałów czasem przerwie odtwarzanie na ułamek sekundy, choć całe szczęście jest to na tyle rzadkie, że nie jest istotnym problemem.
Z drugiej strony to najwygodniejsze słuchawki dokanałowe jakich używałem, które mają bardzo dobre brzmienie i rewelacyjną redukcję szumu otoczenia. A te trzy cechy są dla mnie w słuchawkach najważniejsze. Dlatego mnie Sony LinkBuds S zdecydowanie przekonały do siebie – na tyle, że z wadami mogę się pogodzić, a nadmiaru inteligentnych funkcji nie używać. Dla mnie bilans jest zdecydowanie na plus i uważam, że jeżeli ktoś jest naprawdę wymagającym użytkownikiem słuchawek, to z Sony LinkBuds S będzie bardzo zadowolony. Podróż samolotem nabierze innego wymiaru komfortu i to bez konieczności zabierania ze sobą dużych słuchawek nausznych. Moim zdaniem zdecydowanie warto – tak dobre są w trzech podstawowych sprawach – wygodzie, brzmieniu i redukcji szumu.