Motorola strzela nowymi modelami jak z karabinu. Moto G9 Power, Moto G9 Plus, Moto G 5G – to tylko kilka urządzeń jakie trafiły na nasz rynek w ostatnich miesiącach. Nie ma w tym nic dziwnego, marka, tak samo jak i inne firmy, chce chyba wykorzystać okazję i szybko zapełnić lukę, jaka powstała po Huawei. Okazało się bowiem, że smartfony bez usług Google nie są już tak atrakcyjne dla klientów a Chińczycy zaliczają spektakularne spadki sprzedaży.
Motorola najlepiej czuje się na styku klas średniej i budżetowej i właśnie takie dwa modele znalazły się teraz w sprzedaży. G10 i G30 dzieli 200 zł różnicy – za G10 trzeba zapłacić 699 zł, G30 to wydatek 899 zł. Telefony na pierwszy rzut oka są bardzo podobne, ich ekrany mają identyczne rozmiary i rozdzielczość, różne są za to procesory i zestaw aparatów. Zobaczmy więc do kogo skierowane są oba modele i kto powinien się nimi zainteresować.
Wymiary obu urządzeń są niemal identyczne. W G10 to 165.22 x 75.73 x 9.19 mm, w G30 165.22 x 75.73 x 9.14 mm. Różnicę zauważymy w wykończeniu plastikowych placków, które w droższym G30 są ładnie zmatowione i zmieniają barwę w zależności od kąta, pod jakim pada na nie światło. W tańszym G10 prócz zmatowienia mają ciekawą fakturę w kształcie fal. Żaden z telefonów praktycznie nie zbiera odcisków palców. W obu pudełkach znajdziemy też silikonowe, przeźroczyste etui.
Rozkład przycisków i wejść jest taki sam – na dole USB-C i pojedynczy głośnik, który w obu przypadkach brzmi niemal identycznie – donośnie i czysto. Na prawym boku w kolejności umieszczono – chropowaty przycisk włączania, regulacji głośności i asystenta Google. Na górnej krawędzi jest wejście mini-jack na słuchawki a na lewym boku uszczelniana tacka na dwie karty SIM z których jedną można zastąpić kartą pamięci.
Z tyłu mamy identycznie wyglądającą, prostokątną wyspę z oczkami aparatów i diodą doświetlającą oraz czytnik linii papilarnych z logo Motoroli. W obu modelach działa on tak samo – bezbłędnie ale w średnim tempie. Oba telefony można też odblokować twarzą.
Znaki towarowe w G30 umieszczono na dole plecków, a w G10 na dolnej krawędzi. Waga jest identyczna i wynosi 200 g, oba spełniają normę IP 52.
W smartfonach mamy taką samą jednostkę – to panel IPS TFT o przekątnej 6.5 cala i rozdzielczości HD+ 720 x 1600 pikseli, 270 ppi. Różnica jest w odświeżaniu ekranu – w droższym modelu może ono wynosić maksymalnie 90 Hz. W tańszym mamy standardowe 60 Hz. To oczywiście przekłada się na wrażenia z używania, które w G30 są lepsze – wszystkie animacje są płynniejsze i milsze dla oka, przycięć i klatkowania animacji praktycznie nie ma, podczas gdy w G10 są one widoczne.
Nie zmienia to faktu, że jakość obu ekranów jest przeciętna, kąty widzenia takie sobie, a na dworze w słoneczny dzień będziemy musieli poszukać cienia.
W ustawieniach możemy wybrać kolory (naturalne, wzmocnione, nasycone), ciemny motyw czy podświetlenie nocne. Nie mamy ani diody powiadomień ani AoD, ale gdy przyjdzie jakieś powiadomienie, przez chwilę na wygaszonym ekranie wyświetla się odpowiednia ikonka i możemy z tego poziomu bezpośrednio do niego przejść.
Zacznijmy od droższego Moto G30. W smartfonie zastosowano procesor firmy Qualcomm –Snapdragon 662 (4x2.0 GHz Kryo 260 Gold; 4x1.8 GHz Kryo 260 Silver) z GPU Adreno 610. Do tego mamy 4 GB RAM i 128 GB pamięci wbudowanej. W AnTuTu Benchmark telefon uzyskał 180974 pkt. Na co dzień spisuje się w zasadzie bez zarzutu – działa szybko i płynnie (zasługa 90 Hz i niskiej rozdzielczości ekranu która nie obciąża procesora). Nie ma problemów z wczytywaniem aplikacji, długo trzyma zakładki w pamięci, bez problemu daje sobie radę z grami (testowane na PUBG).
W tańszym Moto G10 znajdziemy budżetowego Snapdragona 460 (4x1.8 GHz Kryo 240; 4x1.6 GHz Kryo 240) z grafiką Adreno 610. Mamy 4 GB RAM i 64 GB pamięci wbudowanej. W AnTuTu Benchmark telefon uzyskał 144035 pkt. Różnica w codziennym działaniu oczywiście jest, strony wczytują się nieco wolniej a działanie wydaje się mniej płynne (co jest też pewnie spowodowane 60 Hz odświeżaniem ekranu). Ale nie mogę napisać, by telefon był ślamazarny i by działał źle.
Oba urządzenia podobnie dają sobie radę w nawigowaniu: szybko łapią sygnał i stabilnie utrzymują połączenie, czyli nie miałem z nimi żadnego problemu. W obu jest NFC, co jest godne pochwały zwłaszcza w tańszym modelu, więc zapłacimy nimi zbliżeniowo. Jakość rozmów stoi na dobrym poziomie. Muzyka na słuchawkach jest bardzo przyjemna, mamy wbudowany korektor w którym możemy dopasować dźwięk.
Pakiet łączności dla obu urządzeń jest identyczny i obejmuje: LTE, dwuzakresowe WiFi, Bluetooth 5.0, NFC. Lokalizacja jest realizowana za pomocą: GPS, A-GPS, GLONASS, Beidou, Galileo. Zestaw czujników obejmuje: akcelerometr, zbliżeniowy, światła, żyroskop, grawitacyjny, czytnik linii papilarnych.
System to Android 11, wzbogacony o tradycyjne dodatki Motoroli zgrupowane w aplikacji Moto. Są w niej m.in. gesty, np. potrząśnięcie telefonem w celu włączenia i wyłączenia latarki, strefa gier czy możliwość wyboru tapet i wyglądu ikon. Osobno mamy do ściągnięcia ładne tapety interaktywne. W obu urządzeniach jest też radio FM.
Zestaw kamer w Moto G30 obejmuje:
W Moto G10 mamy:
Motorola jakiś czas temu poprawiła wygląd aplikacji aparatu. Teraz wszystkie funkcje wyciąga się z dolnej a nie górnej belki, co jest o wiele bardziej wygodne, bo można to zrobić kciukiem i nie trzeba pomagać sobie drugą ręką. Jedyną różnicą pomiędzy modelami jest możliwość zrobienia zdjęcia w maksymalnej 64 MP rozdzielczości w G30, w G10 nie ma opcji zdjęcia 48 MP. Całą reszta jest identyczna, z kolorem spotowym, trybem profesjonalnym (z histogramem), panoramą, grupowym selfie, nocnym zdjęciem, czy trybem portretowym.
W ładny dzień jakość zdjęć z obu smartfonów jest zbliżona i są one przyjemne dla oka. Przewaga droższego G30 wynika głównie z wyższej rozdzielczości matrycy a co za tym idzie, rejestrowaniu większej liczby szczegółów. Kolory są także nieco bardziej nasycone, ale rozpiętość tonalna podobna. G30 lepiej radzi sobie w sytuacjach kontrastowych, przy przejściach z cienia w światło. Maksymalne, cyfrowe przybliżenie wynosi 8x i tu także widoczna jest przewaga G30 i jej 64 MP. Szeroki kąt jest identyczny, z zauważalnie mniejszą szczegółowością na brzegach kadrów w porównaniu do głównej matrycy. Nieźle wypada tryb nocny, ładnie rozjaśniając zdjęcia i wyostrzając źródła światła, oraz tryb portretowy z miłym dla oka, dość dokładnym jak na tą klasę smartfonów rozmyciem i odcięciem tła. W selfie dzięki wyższej rozdzielczości wygrywa G30. Zdjęcia makro z 2 MP kamerki są raczej kiepskiej jakości.
Filmy nagramy w rozdzielczości FHD w 30 i 60 FPS, cyfrowa stabilizacja działa w 30 FPS i spisuje się całkiem dobrze. Podobnie jest ze zbieranym dźwiękiem.
Ogniwa w obu urządzeniach są identyczne i mają po 5000 mAh. Przy włączonym 60 Hz odświeżaniu ekranu w G30 niemal identyczne będą również wyniki uzyskiwane na jednym ładowaniu, wynoszące od 2 do 3 dni pracy. W moim przypadku składała się na to dość duża liczba połączeń, ponad godzinny codzienny spacer z włączoną aplikacją i półtoragodzinna sesja filmowa wieczorem. Telefonów nie naładujemy indukcyjnie. G30 ma mocniejszą 20W ładowarkę, w G10 jest 10W a naładowanie trwa odpowiednio około 1,5 i 2 h.
Różnica 200 złotych w cenie G30 i G10 idealnie oddaje różnicę w jakości. Kto chce mieć nieco lepsze, płynniejsze działanie oraz lepsze zdjęcia musi zapłacić nieco więcej. Jednak generalnie oba telefony są bardzo podobne. Przed testami, studiując specyfikację, myślałem, że będzie widać wyraźną przewagę w działaniu G30 ze względu na procesor. Jednak prawdopodobnie cała nadwyżka mocy idzie w 90 Hz odświeżanie, a oba urządzenia pracują bardzo podobnie.
Po stronie ich plusów obok dobrego działania należy zapisać też jakość zdjęć, dźwięku na słuchawkach, bardzo długi czas pracy na jednym ładowaniu oraz komplet modułów z NFC na czele. Na ich niekorzyść działa w zasadzie jedynie przeciętnej jakości ekran. W tej cenie spokojnie można znaleźć smartfony z wyświetlaczami o rozdzielczości FHD i to nawet AMOLED. Nie będą też dobrą propozycją dla osób które szukają raczej mniejszych urządzeń.