Samsung Galaxy Z Flip 6 został zaprezentowany w lipcu w paryskim Luwrze. Na premierze była obecna Sydney Sweeney, jedna z gwiazd serialu Euforia. W Polsce „twarzami” Flipa są m.in. Julia Wieniawa i Wersow. Ta lista nazwisk tłumaczy, jak powinno się patrzeć na ten produkt i oceniać jego wady i zalety. To telefon skierowany do kobiet, które uwielbiają się wyróżniać, są gwiazdami social mediów, uwielbiają drogie ciuchy i gadżety, które mają podkreślać ich finansowy status. O serca influencerek równolegle walczy Motorola razr 50 ultra, która ma wiele zalet, w tym przede wszystkim ciekawiej rozwiązany ekran zewnętrzny. Jest bowiem większy i można na nim uruchamiać dowolne aplikacje. Także proporcje wewnętrznego ekranu w moto są lepsze. Razr szybciej się także ładuje. Samsung wygrywa natomiast mocniejszym procesorem, bardzo długim wsparciem dla oprogramowania swoich telefonów, a także pełnym wdrożeniem usług sztucznej inteligencji, także w języku polskim. Oba telefony robią dobre zdjęcia i świetnie nagrywają wideo. Starcie kobiecych smartfonowych tytanów jest więc bardzo wyrównane. Nie zapominajmy także, że największym rywalem Flipa nie jest wcale Motorola, tylko iPhone, który się nie rozkłada, a i tak większość celebrytek i influencerek wybiera właśnie ten telefon do wrzucania najnowszych storisek na Insta. Sprawdźmy więc, co w tym roku oferuje najnowszy Flip i czym się wyróżnia w porównaniu do swoich największych konkurentów.
Samsung jest krytykowany za to, że jego coroczne premiery nie różnią się znacznie do wcześniejszych edycji. Tak jest też w przypadku szóstego Flipa. Od kilku już lat ten smartfon wygląda niemal identycznie. W tym roku, na otarcie łez, otrzymujemy najmocniejszego Snapdragona 8 Gen 3 (rok wcześniej był to Snap 8 Gen 2), większą pamięć operacyjną (12 GB zamiast 8), minimalnie większą baterię (4000 mAh, zamiast 3700) oraz podobno wytrzymalsze aluminium. Ważną nowością jest nowy aparat z matrycą 50 MP zamiast tradycyjnej u Samsunga matrycy 12 MP. Jest też nowa norma uszczelnienia obudowy IP48, która zastąpiła normę IPX8. Telefon jest także nieco lżejszy.
Co się natomiast nie zmieniło? Niestety w nowym Flipie nadal mamy dziwne proporcje głównego ekranu. Ekran jest długi i wąski, co sprawia, że np. oglądanie na nim filmów jest mniej wygodne niż na zwykłym telefonie. W pionie obraz na Youtube jest mikroskopijny, a w poziomie po bokach mamy ogromne czarne ramki. Trzeba mieć nadzieję, że Samsung w kolejnej edycji wreszcie dostarczy na rynek Flipa, który pod tym względem nie będzie gorszy od zwykłego telefonu.
W tegorocznym składaku pojawił się także po raz pierwszy nowy system chłodzenia. Komora parowa jest podobno większa niż w S23 Ultra. To ważne, bo w najnowszym Flipie pracuje wspomniany najmocniejszy procesor Snapdragon 8 Gen 3. Wydaje się, że lepszym pomysłem byłoby zastosowanie nieco słabszego chipsetu przy jednoczesnym wydłużeniu czasu działania na baterii. Słabszy procek to jednak wolniejsze działanie sztucznej inteligencji. Samsung nie miał więc łatwego wyboru.
W benchmarku AnTuTu, w normalnych warunkach (nie w lodówce), udało nam się uzyskać 1.36 mln punktów. W lodówce wynik ten zwiększył się do 1.64 mln punktów. To nadal niewiele jak na ten procesor i może oznaczać, że jest on we Flipie „przykręcony”, aby się nie przegrzewał.
Mocny procesor wraz z najnowszymi modemami to także bardzo szybkie WiFi i 5G. W Warszawie w sieci T-Mobile bez problemu na nowym Flipie osiągnęliśmy prędkość około 900 Mbps w sieci mobilnej.
Telefon jest dostępny w 4 głównych kolorach: niebieskim, żółtym, srebrnym i miętowym. Są też trzy kolory dostępne tylko w sklepie Samsunga - to antracytowy, biały i brzoskwiniowy. Nasz testowy egzemplarz był w kolorze żółtym, ale tak naprawdę żółta jest tylko tylna część obudowy, a reszta elementów jest w kolorze złotym. Wszystkie elementy szklane to szkło Victus 2. Telefon jest bardzo ładny, bardzo dobrze wykonany i gdy go bierzemy do ręki to czujemy, że należy do segmentu premium. Jego kształty ramy do złudzenia przypominają te, które znamy z iPhonów. Telefon po złożeniu jest bardzo foremny, ale gdy go rozłożymy to w oczy kłuje jego wspomniana już zbyt duża wysokość w stosunku do szerokości.
Wyświetlacze w tym roku prawie w ogóle się nie zmieniły. Oba są wykonane w technologii AMOLED, więc plotki o technologii IPS na małym ekranie się na szczęście nie potwierdziły. Główny ekran w szczycie ma teraz jasność 2600 nitów (zewnętrzny 1600). Ekran zewnętrzny wspiera tryb Always on Display, ale wyświetlane informacje to tylko godzina i data. Jest to AOD w starym stylu, a nie takim, które znamy z ekranów najnowszych flagowców. We Flipie mamy także specjalny tryb Flex, który po zgięciu głównego ekranu sprawia, że dolna część staje się rodzajem pada, który pozwala nawigować po górnej części. To usługa, z której chyba nikt o zdrowych zmysłach nie korzysta.
Nowością zewnętrznego ekranu jest to, że możemy na nim wyświetlać kilka widżetów jednocześnie. Nadal jednak nie można na nim domyślnie uruchamiać dowolnym aplikacji, tak jak jest to już dostępne w tegorocznej serii Razr Motoroli. Ratunkiem jest włączenie specjalnej funkcji w menu Labs. Dzięki niej na zewnętrznym ekranie obejrzymy Youtube i Netflix, będziemy nawigować w Google Maps oraz skorzystamy z dwóch aplikacji do obsługi RCS. Wówczas na małym ekranie będzie dostępna także klawiatura, która wykorzystuje niemal całą powierzchnię tego wyświetlacza.
Zewnętrzny ekran wspiera odświeżanie 60 Hz (wewnętrzny od 1 do 120 Hz). Niezrozumiałe jest to, że Samsung nie reaguje na to, co oferuje konkurencja i nie zwiększył wymiarów ekranu zewnętrznego do maksymalnych rozmiarów na jakie pozwala obudowa.
Jeśli chodzi o wygodę użytkowania to Flip ma swoje plusy i minusy. Minusów jest chyba więcej. Jego norma IP48 pozwala np. na jego wodowanie, ale już drobniejszy piasek z plaży może mu zaszkodzić. Sama składana konstrukcja jest wygodna, gdy chcemy np. zrobić zdjęcie grupie osób razem z nami lub nagrać stabilny film. Telefon też lepiej pasuje do kieszeni jeansów. Pamiętajmy jednak, że po złożeniu jest mniejszy, ale 2 razy grubszy. Sporą wadą jest to, że Flipa nie da się rozkładać jedną ręką. To by było bardzo przydatne, a teraz jego rozłożenie, gdy trzymamy coś w drugiej ręce to niezła ekwilibrystyka. Zaletą natomiast jest to, że bardzo sztywno działający zawias pozwala na rozłożenie obudowy pod dowolnym kątem. Zagięcie na ekranie również na pewno nie należy do zalet, choć w codziennym użytkowaniu raczej nie przeszkadza. Na pewno jest wyczuwalne i czasami słychać jak folia delikatnie w tym miejscu się ugina i cicho trzeszczy. Większym problemem są grube ramki wokół ekranu, które przy zawiasie są nieprzyjemnie ostre. Jeśli chodzi o nagrzewanie to grzeje się głównie górna część obudowy. Dzieje się tak przy naprawdę sporym obciążeniu przez dłuższy czas. Nie jest to więc najlepszy smartfon dla bardziej zapalonych graczek.
Samsung w swoich flagowcach deklasuje konkurencję pod względem tempa i jakości wdrażania sztucznej inteligencji. Dotyczy to także lipcowych składaków. We Flipie mamy dostęp do wszystkich aktualnych usług AI. Oczywiście pamiętajmy, że w każdym smartfonie możemy zainstalować sobie aplikację chatGPT lub Gemini. AI w Samsungach wyróżnia się jednak tym, że jest zintegrowana z nakładką systemową. Na pewno dużą popularnością będą cieszyć się usługi AI w galerii. Już teraz możemy usunąć niepotrzebny element ze zdjęcia, możemy go powiększyć lub przenieść. To działa, ale pamiętajmy, że gdy zaczniemy usuwać zbyt wiele elementów (np. ludzi) to z naszego zdjęcia powstanie koszmarek. Nowością (bardzo zabawną) jest dorysowywanie do zdjęcia nowego elementu – szkicujemy telewizor i w garażu obok samochodu stanie stary odbiornik telewizyjny. Samsung wdrożył także tworzenie portretów AI z naszych zdjęć.
We Flipie 6 znajdziemy także wszystkie wcześniejsze usługi, które znamy już z serii S24. Większość z nich jest oparta na generowaniu tekstu, tłumaczeniach, analizie plików dźwiękowych itd. W czasie naszych testów transkrypcja nagrań działała bardzo słabo, ale są osoby, które sobie chwalą tę usługę. Świetnie działa natomiast generowanie tekstu. Rozbudowane wiadomości powstają automatycznie z zaledwie kilku słów kluczowych. Samsung Galaxy Z Flip 6 to świetny smartfon dla fanów sztucznej inteligencji i najnowszych rozwiązań, których nie spotkamy jeszcze w konkurencyjnych telefonach.
Jeśli chodzi o zestaw kamer, to jest skromnie, ale lepiej niż wcześniej. W tym roku po raz pierwszy na tył obudowy wjechała matryca 50 MP, która zastąpiła uwielbianą przez Samsunga matrycę 12 MP. Niestety we Flipie zabrakło tak potrzebnego teleobiektywu. Cyfrowe wycinanie 2X z głównej matrycy próbuje go zastępować, ale we flagowcu teleobiektyw 3X lub 5X to teraz niemal standard. Taki aparat jest konieczny, np. gdy zwiedzamy i chcemy zrobić zdjęcie obiektowi, do którego nie mamy szansy się łatwo zbliżyć. Brawa należą się natomiast za jakość selfie. Wynika ona z tego, że autoportrety robimy głównym aparatem korzystając z zewnętrznego ekranu. Takie selfie są teraz hitem igrzysk olimpijskich, bo Samsung ugrał wyłączność na zdjęcia z medalowych podium. Jeśli chodzi o jakość wideo to również jest świetnie. Materiał 4K 60 fps jest bardzo stabilny, szczegółowy i na pewno można go wykorzystać w nawet najbardziej profesjonalnych materiałach na social media. Samsung w swoich flagowcach od lat zapewnia doskonałą jakość zdjęć. Mają nasycone kolory, dużą rozpiętość tonalną, w tych telefonach świetnie działa także HDR. Gdyby tylko w przyszłym roku udało się wcisnąć gdzieś ten teleobiektyw, np. zamiast obiektywu z szerokim kątem.
Na szczęście bateria jest teraz nieco większa – to 4000 mAh, ale pamiętajmy, że w „zwykłych” smartfonach standardem jest już 5000 mAh. Telefon może być ładowany z mocą 25W (wolno) lub bezprzewodowo (15W). 25W można już chyba powoli nazywać skandalem, gdy porównamy tę moc z tym, co oferują nam w tej dziedzinie Chińczycy. Jeśli chodzi o czas działania na baterii to producent obiecuje nam 25h odtwarzania wideo. W rzeczywistości Flip wytrzymuje cały dzień bez ładowarki, ale przy naprawdę dużym obciążeniu (np. cały dzień zwiedzenia z Google Maps i milionem zdjęć) może się okazać, że nasz Flip nie da rady „dojechać” do wieczora bez dodatkowego prądowego posiłku w ciągu dnia. Ładowarki w komplecie nie znajdziemy.
Podczas prezentacji nowych Flipów Samsung zdradził kilka zarzutów klientów w stosunku do poprzedniej edycji. Jedną z barier zakupowych była obawa o wytrzymałość. Klienci, którzy używali piątki krytykowali ją za przegrzewanie. Kolejną barierą zakupową miała być wydajność baterii. Należy się obawiać, że w przyszłym roku ta lista będzie identyczna. Gdy kupujemy składaka, to nadal musimy liczyć się z kompromisami. W zamian otrzymujemy produkt, który się wyróżnia, wzbudza emocje i nikt wobec niego nie pozostaje obojętny. To ważne cechy, których nie ma już większość telefonów dostępnych w sprzedaży. Flip 6 wygląda cudownie i w miarę dobrze się z niego korzysta. Ale to samo można często powiedzieć o telefonach dwukrotnie tańszych. Tutaj płacimy przede wszystkim za nowatorstwo. W kolejnych latach rynek zweryfikuje, czy składaki nie pozostaną niszą, która nigdy nie zdominuje całej sprzedaży w segmencie premium. Dla mnie lepszym wyborem będzie S24 Ultra, głównie ze względu na lepszą baterię, zauważalnie wyższą i stabilniejszą wydajność oraz przede wszystkim za swoje możliwości fotograficzne. Gdy jednak używałem Flipa to znacznie więcej osób się nim interesowało, pytało o niego i chciało się nim przez chwilę „pobawić”. I to właśnie jest jego główna przewaga nad zwykłymi telefonami.
Nowy Flip kosztuje 5199 zł za 256 GB i 5749 zł za wersję 512 GB. Są to ceny bez uwzględnienia aktualnych promocji na ten model.