GTR 4 to najnowszy model Amazfit, który pod względem stylu jest przeciwieństwem testowanego przez nas w lipcu Amazfit T-Rex 2. Zamiast designu kojarzącego się ze sportami ekstremalnymi z T-Rex 2 w najnowszym modelu GTR 4 otrzymujemy kształt i wygląd klasycznego zegarka. GTR 4 wprowadza też kilka nowocześniejszych rozwiązań technologicznych. GTR 4 kosztuje tyle samo co T-Rex - 1199 zł. Zależnie od potrzeb użytkownika pod pewnymi zastrzeżeniami może okazać się lepszym wyborem. Konkurencja na rynku zegarków jest naprawdę duża i jest w czym wybierać. Kluczowe jest więc określenie potrzeb przyszłego użytkownika.
Amazfit GTR 4 ma wygląd klasycznego, analogowego zegarka. Składa się z metalowej koperty o niedużej grubości 12,5 mm, ale po założeniu na rękę widoczna jest tylko srebrna część o grubości 6 mm. Na prawej krawędzi znajdziemy dwa przyciski – górny spełnia także rolę obrotowej korny, za pomocą której możemy swobodnie przewijać treść na ekranie. Można w ten sposób o wiele szybciej przewinąć długą listę, niż korzystając z funkcji dotykowych. Z drugiej jednak strony korzystanie z ekranu dotykowego będzie nieuniknione, aby aktywować funkcje i ustawienia. T-Rex 2 pozwalał na nawigację samymi przyciskami.
Nowością względem starszych modeli, w tym Amazfit T-Rex 2 jest dodanie mikrofonu i głośnika. Otwiera to drogę zarówno do odbierania połączeń telefonicznych, ale także odczytywania na głos najważniejszych parametrów treningu, czy korzystania z funkcji notatek głosowych.
GTR 4 jest oferowany z trzema rodzajami pasków o standardowej szerokości 22 mm, mocowanych na klasyczny teleskop. Recenzowany egzemplarz został wyposażony w elastomerowy, czarny pasek. Tego rodzaju pasek ma najdłuższą żywotność i jest najbardziej odpowiedni do pływania i uprawiania sportu. Jeśli jednak styl jest najważniejszy, zdecydowanie lepiej będzie prezentował się pasek skórzany. Podczas noszenia zegarka przez 6 dni 24/7 nie spowodował on na ręku podrażnienia.
Smuklejsza konstrukcja GTR 4 powoduje, że rzadko przeszkadza na ręku podczas codziennego użytkowania czy uprawiania sportu. Mimo metalowej koperty jest też o 4 gramy lżejszy niż T-Rex 2 – waży 61 gramów razem z paskiem.
Podobnie jak większość konkurencyjnych zegarków jest wodoszczelny według normy 5 ATM, czyli do 50 metrów zanurzenia. To jednak połowę mniej niż oferuje bardziej ekstremalny T-Rex.
Ekran Amazfit GTR 4 jest wykonany w technologii AMOLED, ma przekątną 1,43 cala i rozdzielczość 466 x 466. Jest to więc wyświetlacz większy i o trochę wyższej rozdzielczości niż w T-Rtex 2, choć różnica nie jest na tyle dużą, aby była odczuwalna w codziennym użytkowaniu.
Podobnie jak w rozwiązaniach konkurencji trudno się do czegoś przyczepić. Jasność, czytelność, kontrast i kolory są na wysokim poziomie. Nie zabrakło automatycznej regulacji jasności wyświetlacza. Gest wybudzania ekranu nachyleniem nadgarstka działa bez zarzutu. Jest też możliwość włączenia funkcji always on, która wyświetli uproszczoną tarczę, zamiast całkiem wygasić ekran.
Domyślnie w zegarku nie było ani jednej tarczy cyfrowej, bogatej w informacje, a jedynie takie wyświetlające godzinę, datę i kroki lub pogodę. Dużo większy wybór jest wśród tarcz analogowych. Znalazłem odpowiednią dla siebie tarczę w sklepie, ale wśród darmowych propozycji wybór także był niewielki. Fani tarcz analogowych będą w znacznie lepszej sytuacji.
GTR 4 jest wyposażony w następujący zestaw czujników: akcelerometr, pulsoksymetr, pulsometr, barometr, magnetometr i żyroskop. Zegarek ma mniej więcej 2,4 GB wolnej pamięci na pliki mp3, które można do niego przesłać. Możliwe jest też bezpośrednie podłączenie słuchawek bezprzewodowych do zegarka. T-Rex 2 miał mniej niż 200 MB wolnej przestrzeni, pozostawionej wyłącznie z myślą o instalowaniu aplikacji.
Amazfit może łączyć się za pomocą Bluetooth oraz WiFi. Obsługuje 6 systemów lokalizacji w technologii dwupasmowej i jako pierwszy model na rynku oferuje antenę o polaryzacji kołowej, która ma łapać zasięg dwukrotnie większej liczby satelitów.
Cały zegarek działa pod kontrolą Zepp OS 2.0, a więc nowszej wersji niż T-Rex 2, który do dziś działa na Zepp OS 1.0 Od czasu recenzji T-Rexa w lipcu liczba aplikacji w sklepie wzrosła z 18 do 42. Teraz znajdziemy tutaj program symulujący rzuty kośćmi do gry, grę podobną do Sapera, czy aplikację do zapisywania wagi użytkownika.
Najważniejszymi nowościami jest możliwość dzwonienia wprost z zegarka, oraz możliwość nagrywania notatek głosowych. Obie funkcje działają poprawnie, choć notatki głosowe wymagają ręcznej synchronizacji po fakcie z telefonem, podczas gdy w zegarkach Samsunga są synchronizowane automatycznie. Producent chwali się, że zegarek wykrywa automatycznie 15 różnych treningów siłowych, ale nie miałem okazji tego sprawdzić w praktyce.
Porównałem dokładność GPS w trudnych warunkach miejskich, pomiędzy gęsto ustawionymi budynkami. Nowe rozwiązanie Amazfit jest na pewno trochę dokładniejsze niż standardowy, jednopasmowy system lokalizacji, ale wciąż nie jest odporny na pewne błędy w zapisywaniu położenia. Względem T-Rexa 2, który nie miał spolaryzowanej kołowej anteny nie zauważyłem istotnych różnic w praktyce. Niezależnie od tego to i tak jeden z najprecyzyjniejszych systemów lokalizowania jakie znajdziemy w zegarku. Pomiar tętna, podobnie w T-Rex 2 wciąż wydaje mi się odrobinę zawyżony, choć w granicach akceptacji.
To co mi się w Zepp OS 2.0 podoba, to pulpit z widżetami na lewo od głównego ekranu, niezależnie od standardowych widżetów pełnoekranowych, zawierających informacje o tętnie, pogodzie i aktywności. Ta zbiorcza lista zawiera kafelki wyświetlone po 3 jednocześnie na ekranie. Łatwo ją też spersonalizować, dodając np. timer z trzema domyślnymi przedziałami odliczanego czasu.
Doceniam również całkowicie płynnie działający interfejs, niemałą liczbę funkcji, oraz aż 150 rodzajów sportu, które możemy mierzyć. Aplikacja Zepp także się rozwinęła, ma więcej czytelnej ikonografii, która trafia w mój gust.
To co mi się nie podoba, to złożony i rozbity na wiele elementów proces konfiguracji. Dla przykładu, gdy zechcemy po raz pierwszy z zegarka zadzwonić, to na tarczy zostanie wyświetlony komunikat, że należy upewnić się, że Bluetooth na zegarku i na telefonie jest włączony. Powoduje to dodatkową dezorientację, bo zegarek widnieje w menu Bluetooth jako podłączone urządzenie, co jest wynikiem sparowania przez aplikację Zepp podczas pierwszej konfiguracji. Po dłuższej dezorientacji okazuje się, że po wejściu w opcje aplikacji służącej do dzwonienia jest możliwość uruchomienia dedykowanego dla rozmów sparowania z telefonem. GTR 4 należy połączyć ponownie i wówczas widnieje w menu Bluetooth na telefonie jako dwie osobne pozycje. Żaden inny zegarek z funkcją prowadzenia rozmów jaki testowałem nie wymagał podwójnego parowania. To nie jest poważny problem, który będzie użytkownika prześladował na co dzień – wystarczy raz skonfigurować i mieć z głowy. Ale trudno nie odnieść wrażenia, że takie elementy odróżniają produkty największych i najbardziej znanych producentów jak Samsung czy Garmin, od tych mniejszych, którzy muszą kombinować. Takich niuansów jest więcej, choć ten z podwójnym parowaniem jest najbardziej czytelny.
Podobnie jak w innych zegarkach z tej kategorii nie ma możliwości swobodnego odpowiadania na powiadomienia. Trzeba ograniczyć się do predefiniowanych odpowiedzi i emotikon. Zegarki Amazfit nie wspierają płatności zbliżeniowych i GTR 4 nie jest wyjątkiem. Producent dodał za to aplikację umożliwiającą przechowywanie na zegarku kart członkowskich. Aplikacja Zepp na telefonie umożliwia ich łatwe zeskanowanie.
Aplikacja Zepp na telefonie spełnia wszystkie niezbędne funkcje. Synchronizuje wcześniejsze dane na nowym telefonie z kontem użytkownika, pozwala eksportować zapisane trasy w formie pliku GPX. Mając więcej niż jeden zegarek czy opaskę trzeba pamiętać, że tylko jedno z urządzeń może być uznane za aktywne i podłączenie nowego dezaktywuje poprzednie. Gdyby ktoś planował używać dwóch zegarków naprzemiennie, to może być pewnym utrudnieniem. W przypadku Garmina można po prostu wybrać główne urządzenie, ale pozostałe wciąż będą aktywne.
Amazfit GTR 4 ma baterię o pojemności 475 mAh. To dużo jak na zegarek, o 75 mAh więcej niż T-Rex 2.
Po 6 dniach i nocach GTR 4 miał jeszcze 70% baterii ze wszystkimi funkcjami monitorowania zdrowia aktywnymi. Daje to średnio 5% baterii na dobę, przynajmniej jeśli nie korzystamy z GPS, a jedynie z monitorowania zdrowia i powiadomień ze smartfonu. Oznaczałoby to 20 dni działania, co jest bardzo dobrym wynikiem i lepszym od T-Rex 2, oraz od zapewnień producenta, który obiecuje 14 dni normalnego użytkowania, 7 dni intensywnego użytkowania i 24 dni w trybie oszczędzania baterii.
Podobnie jak T-Rex 2 recenzowany GTR 4 korzysta z tego samego rodzaju kabla USB z magnetyczną końcówką do ładowania. To rozwiązanie proste i skuteczne, ale wyklucza naładowanie zegarka, jeśli nie mamy tego rodzaju kabla przy sobie. Dowolny powszechnie obsługiwany standard, taki jak ładowanie bezprzewodowe nie jest obsługiwany.
Amazfit GTR 4 w porównaniu do T-Rex 2 kładzie nacisk na bardziej elegancki, biznesowy wygląd, dodając przy okazji kilka usprawnień i nowości, jak rozmowy głosowe i notatki głosowe. W porównaniu z konkurencją mocną stroną jest czas pracy na baterii, najnowszej generacji system określania lokalizacji oraz algorytmy analizowania naszego zdrowia, które są przez producenta stale rozwijane.
Premierowa cena wynoszącą 1199 zł jest rozsądna, ale najpoważniejsza konkurencja wcale nie jest dużo droższa. Samsung Galaxy Watch 4 w największych sklepach od ręki można kupić zaledwie 100 zł drożej, a w promocji nawet taniej od Amazfita. Samsung oferuje więcej zaawansowanych funkcji, takich jak analiza składu ciała, pomiar ciśnienia, więcej aplikacji w sklepie, możliwość odpisywania na powiadomienia i płatności zbliżeniowe. Z drugiej jednak strony działa nie więcej niż dwa dni na baterii, gdy Amazfit GTR 4 spokojnie przekracza 2 tygodnie. Samsung nie ma też wielopasmowego systemu lokalizacji, który podczas treningów nie będzie równie precyzyjny co Amazfit.
Amazfit GTR 4 można polecić tym, którzy szukają zegarka przede wszystkim do monitorowania sportu oraz snu, a czas działania na baterii oraz precyzja lokalizacji jest priorytetem.
Jeśli ktoś szuka równie długiego czasu pracy na baterii, ale zależy mu na płatnościach zegarkiem, to Garmin będzie najlepszym wyborem.