Patrząc na kierunek jaki obrał najnowszy Huawei Watch 3 Pro, można przyjąć, że eksperyment z dwukrotnie droższym od poprzedników Watch GT 2 Pro musiał się udać i materiały premium przekonały do siebie użytkowników. Huawei Watch 3 Pro jest dwukrotnie droższy od Watch GT 2 Pro, a więc czterokrotnie droższy od Watch GT 2 i postawił wszystko na jakość materiałów, jednocześnie nie zmieniając zbyt wiele w funkcjonalności, pozostawiając wiele elementów na poziomie opaski sportowej. Czy to jest właściwa ścieżka rozwoju tego rodzaju urządzenia? Każdy może ocenić sam, ale ja mam duże wątpliwości. Przejdźmy jednak do szczegółów.
Design to ten fragment recenzji, w który można śmiało powiedzieć, że Huawei Watch 3 Pro niczego nie brakuje, a nawet zawstydza konkurencję. Nie ma tu absolutnie żadnych kompromisów. Do tytanowej koperty, ceramicznego tyłu i szafirowego szkła dołączyła jeszcze dodatkowo tytanowa bransoleta. Huawei Watch 3 Pro nie można odmówić pięknego wyglądu. Jeśli dla kogoś w zegarku, najważniejszy jest wygląd i jakość wykonania to Huawei Watch 3 Pro na pewno go nie rozczaruje.
Jednak takie podejście ma swoje minusy – zegarek wraz z bransoletą waży 112 gramów. To dużo jak na zegarek nastawiony w głównej mierze na monitorowanie sportu czy snu. Mówiąc dokładniej to ponad dwukrotnie więcej niż zegarek którego używam na co dzień i 5 – 6 razy więcej niż opaska sportowa. Do tej wagi można się przyzwyczaić, ale raczej nie da się zapomnieć, że mamy na ręku ciężki zegarek.
W zestawie znajduje się też pasek wykonany z tworzywa o nazwie fluoroelastomer, czyli w uproszczeniu gumowy. Trudno mi sobie jednak wyobrazić, że kupuję zegarek z tytanową bransoletą za 2399 zł, bo tyle kosztuje Huawei Watch 3 Pro, żeby używać paska z gumy, który zabija cały charakter i styl urządzenia. Przekładanie paska za każdym razem, gdy chciałbym uprawiać sport byłoby zbyt uciążliwe. Dlatego oceniam przede wszystkim wagę z tytanową bransoletą.
Drugą nowością w konstrukcji tego zegarka jest przycisk będący jednocześnie pokrętłem. Do tej pory wszystkie zegarki Huawei miały tylko dwa przyciski i ekran dotykowy jako sposoby interakcji. Teraz dodatkowo pokrętłem można przewijać każdą listę, która się wyświetli, oraz powiększać i pomniejszać siatkę ikon aplikacji. Pokrętło działa szybko i precyzyjnie – o wiele szybciej i precyzyjniej niż palec na dotykowym ekranie. Przy okazji pokrętło ma ładny, klasyczny wygląd i pasuje do designu zegarka.
Zegarek pasuje na nadgarstek o obwodzie od 140 do 210 mm. Jego obudowa jest uszczelniona do 5 atmosfer, czyli do 50 metrów zanurzenia.
Ekran w Huawei Watch 3 Pro ma przekątną 1,43 cala i rozdzielczość 466 x 466 pikseli, jest więc zauważalnie większy niż w poprzednich modelach, w których jego przekątna wynosiła 1,39 cala a rozdzielczość 454 x 454 pikseli. W dalszym ciągu wyświetlacz jest wykonany w technologii AMOLED i prezentuje się bardzo dobrze w każdych warunkach oświetleniowych. Ma wysoką maksymalną jasność 1000 nitów, bardzo dobre kąty widzenia i nasycony w kolory, czytelny obraz.
Warto w tym miejscu podkreślić, że interfejs wyświetlany na ekranie działa wyjątkowo płynnie i bezproblemowo. Płynniej niż w poprzednich modelach, które wyposażone były w prostszy i teoretycznie mniej wymagający system operacyjny. Więc tutaj też widać znaczący postęp. Niestety na designie i ekranie bezspornie pozytywne cechy się kończą.
System Huawei Lite OS tworzony od zera przez Huawei z myślą o zegarkach został zastąpiony przez HarmonyOS, który ma więcej wspólnego z Androidem. Zamiast 32 MB (nie GB) RAM i 4 GB wbudowanej pamięci, mamy 2 GB RAM i 16 GB wbudowanej pamięci. Jest eSIM i WiFi. Pojawił się też nowy czujnik temperatury. Wygląda na to, że zmian jest mnóstwo i powinno to być zupełnie inne urządzenie niż te, z którymi mieliśmy do czynienia do tej pory.
Na pewno udała się optymalizacja HarmonyOS – jak wspomniałem wyżej mimo, że system jest bardziej rozbudowany, to działa płynniej od poprzedników i daje poczucie absolutnej płynności. To istotne, bo dodanie pokrętła i zmiana interfejsu na siatkę ikon, które można przesuwać i przybliżać oraz oddalać mocno ucierpiałoby, gdyby płynność nie była na wysokim poziomie. Sam interfejs siatki ikon zamiast listy jest moim zdaniem bardziej intuicyjny i praktyczniejszy – szybciej można znaleźć to czego szukamy. To rozwiązanie lepsze nawet od tego co stosuje Samsung, choć nie jest oryginalnym pomysłem Huawei i zostało skopiowane od Apple.
Dodanie WiFi oznacza dużą zmianę w funkcjonowaniu zegarka, bo aktualizacje i aplikacje zamiast pobierania na telefonie i mozolnego transferowania przez Bluetooth z prędkością około 2 Mbps, mogą być pobierane bezpośrednio przez zegarek, prosto z internetu z prędkością dziesiątki razy większą. Instalacja aplikacji prosto z AppGallery na zegarku zajmuje pojedyncze sekundy, zamiast minut.
Huawei Watch 3 Pro umożliwia wykonywanie połączeń głosowych w trybie głośnomówiącym. Tak jak w starszych modelach może to oznaczać odebranie rozmowy z telefonu niczym w zestawie głośnomówiącym, ale dzięki eSIM możliwe jest dzwonienie i odbieranie połączeń prosto z zegarka, z pominięciem telefonu. Warunkiem jest korzystanie z operatora, który usługę eSIM oferuje. eSIM dla tych zegarków ma oferować Orange (lub już oferuje).
Skoro jak dotąd wszystko wygląda tak dobrze, to na czym polega problem?. Tutaj niestety wkraczamy na długą listę niezrozumiałych decyzji i niedociągnięć, które trudno byłoby zaakceptować na urządzeniu w dowolnym przedziale cenowym, a co dopiero za ponad 2K zł.
NFC na które tak długo czekaliśmy w zegarkach Huawei, wciąż jest bezużyteczne, bo Huawei Pay nie jest w Polsce obsługiwane. Nie można więc płacić zegarkiem i w praktyce jest tak jakby NFC w ogóle nie było.
Wraz z HarmonyOS po raz pierwszy pojawiły się metody wprowadzania tekstu, zarówno na klawiaturze ekranowej jak i dyktowanie głosowe. Można je wykorzystać podczas wyszukiwania aplikacji w AppGallery i na tym możliwości klawiatury w fabrycznie dostępnych funkcjach się kończą. Nadal nie można w żaden sposób wejść w interakcję z powiadomieniami, odpisać na SMS czy maila. Z resztą mimo wbudowanego eSIM nie ma fabrycznie aplikacji do obsługi wiadomości tekstowych. Dotąd sądziłem, że brak interakcji z powiadomieniami w starszych zegarkach był związany właśnie z uproszczeniem i optymalizacją systemu i brakiem klawiatury. Podtrzymania decyzji o braku interakcji w obecnej sytuacji w ogóle nie umiem zrozumieć.
W ogóle zestaw aplikacji i ich funkcji praktycznie się nie zmienił względem starszych modeli. Aplikacje takie jak pomiar stresu, tętna, minutnik, ćwiczenia oddechowe, ciśnienie i wysokościomierz oraz sen są żywcem, jeden do jednego przeniesione ze starszych modeli – nie znajduje żadnych różnic.
Pozostałe zmiany dotyczą detali – kompas wreszcie pokazuje współrzędne GPS, pogoda pobiera prognozę prosto z WiFi. Tyle zmian udało mi się wyszukać. Nowością jest nagrywanie notatek głosowych i pomiar temperatury. Aplikacja muzyka nie pozwala już na przesłanie do zegarka plików MP3. Nie dodano też wsparcia dla Spotify i innych serwisów tego typu – jest tylko usługa streamingowa Huawei.
Dlatego moim głównym zarzutem jest to, że Huawei Watch 3 Pro nie jest ani smartwatchem, ani zegarkiem typowo outdoorowym, dla sportowców i na wyprawy. Gdyby miał spełniać funkcje smartwatcha, musiałby oferować odpisywanie na wiadomości, wchodzenie w interakcje z powiadomieniami, jak i płatności zbliżeniowe czy możliwość korzystania z popularnych serwisów streamingowych jak Spotify. Potrzebna byłaby też szersza integracja z innymi aplikacjami na smartfonie.
Jeśli ma być natomiast zegarkiem sportowo-wyprawowym o prostym interfejsie i długim czasie działania na baterii, to jego braki są co najmniej równie duże – nie oferuje samodzielnej nawigacji i wbudowanych map, ani nawet choćby nawigacji na punkt, nie oferuje przydatnych funkcji takich jak możliwości zapisania punktu GPS z opisem, nie ma widgetów informujących o wschodzie i zachodzie słońca wraz z informacjami i zmierzchu i świcie, ani o fazie księżyca (samą informacje o wschodzie i zachodzie można znaleźć na końcu aplikacji pogoda, ale to niewygodne i czasochłonne). Nie ma możliwości ustawienia budzika z określonym wyprzedzeniem wschodu czy zachodu, np. pół godziny przed wschodem. W dalszym ciągu nie jest nawet możliwe wyeksportowania zapisanej trasy GPS jako pliku GPX i przesłanie go do innego serwisu – wszystko jest na stałe zaszyte w aplikacji Zdrowie.
Gdyby ktoś myślał, że przesadzam, to wszystkie te funkcje, oprócz wbudowanych map można znaleźć w zegarku Garmin Instinct z monochromatycznym ekranem i kosztującym mniej niż tysiąc złotych. Za to kosztujący podobnie co Huawei Watch 3 Pro, Garmin Fenix 6X Pro oferuje pełnoprawną nawigację prosto z zegarka – ma zapisane w pamięci szczegółowe mapy bazujące na OpenStreetMap. Nawet termometr, który mógłby po prostu służyć do mierzenia temperatury otoczenia czy temperatury wody po zdjęciu zegarka z ręki na kilka minut jest reklamowany wyłącznie jako pomiar temperatury skóry, który w praktyce zupełnie się nie sprawdza, bo zbyt wiele czynników wpływa na te pomiary.
Rozwiązaniem nie jest też czekanie, aż w sklepie pojawią się aplikacje firm trzecich, które zaspokoją te potrzeby. Po pierwsze to powinna być fabrycznie wbudowana funkcjonalność, po drugie mogą się nigdy nie pojawić, a po trzecie wówczas nie ma żadnej kontroli nad ich jakością, a konkurencja w sklepach z aplikacjami na zegarki nie jest zbyt duża. Już dziś niby można zainstalować nawigację ze sklepu AppGallery, ale po pierwsze wymaga ona do działania dodatkowej aplikacji na smartfonie, a po drugie nawet wtedy nie oferuje nic poza strzałkami za ile metrów w którą stronę skręcić – sama mapa w ogóle nie jest na zegarku wyświetlana. Brak eksportu danych z GPS jest w ogóle nie do obrony – oferuje to zarówno Samsung jak i Xiaomi, nie mówiąc o zegarkach dedykowanych dla sportowców.
Nawet z tą ograniczoną funkcjonalnością, którą oferuje zegarek bywają problemy. Huawei Watch 3 Pro trzykrotnie samodzielnie rozłączył mi się z telefonem - w aplikacji Zdrowie nie miałem widocznego żadnego urządzenia. Raz zdarzyło mi się, że rejestracja jazdy na rowerze przerwała się bez żadnego komunikatu – tak jakbym jej nigdy nie uruchomił. Chociaż jakość rozmów głosowych jest bardzo dobra, to gdy podczas rozmowy sprawdzałem dostępne opcje na zegarku rozmowa przełączyła się na telefon, ale nie mogłem już z powrotem przełączyć jej na zegarek. Nawet gdy zakończyłem połączenie na telefonie, Huawei Watch 3 Pro nie pozwalał wykonać nowego połączenia, bo twierdził, że rozmowa wciąż trwa. Pomógł dopiero restart zegarka. To są problemy wieku dziecięcego HarmonyOS i sądzę, że najbliższe aktualizacje powinny je rozwiązać, ale na dzisiaj sytuacja wygląda tak, a nie inaczej.
Huawei Watch 3 Pro jest ładowany bezprzewodowo i jest kompatybilny z praktycznie każdą standardową ładowarką tego typu – także z ładowaniem zwrotnym stosowanym w niektórych telefonach. To wyklucza sytuację w której nie da się naładować zegarka, gdy nie zabierzemy ładowarki ze sobą. Sama ładowarka dołączona w zestawie jest inna niż w modelu Watch GT 2 Pro. Zamiast gniazda na USB C, pozwalającego na podłączenie kabla od ładowarki telefonicznej ma na stałe podłączony kable USB z wtyczką typu A, a więc pełnowymiarowym. Do ładowarki USB z odłączanym kablem podłączymy ją bezproblemowo, ale jeśli chcielibyśmy ją podłączyć do laptopa, który ma same gniazda USB C to będzie kłopot. Poprzednie rozwiązanie było bardziej uniwersalne.
Zegarek ładuje się wolno, bo około 3 godziny. Podczas procesu ładowania jego metalowa obudowa mocno się nagrzewa. Huawei sugeruje nawet, aby nie aktualizować zegarka, gdy jest na stacji ładującej, bo może to doprowadzić do jego przegrzania.
Przy okazji przesiadki na HarmonyOS najbardziej ucierpiał czas pracy na baterii. Z około 14 dni w starszych modelach działających na Huawei Lite OS do około 4 – 5 dni w najnowszym modelu i to pomimo jeszcze pojemniejszej baterii 790 mAh w porównaniu do 455 mAh w starszych modelach.
Huawei Watch 3 Pro można przełączyć w tryb oszczędzania baterii, który upodabnia go do poprzednich modeli pod względem wyglądu systemu. Wówczas jego czas działania wydłuży się do imponujących 21 dni według danych producenta, nawet gdy zostawimy pomiar tętna.
Huawei Watch 3 Pro to wykonany z fenomenalnych materiałów zegarek, ze świetnym wyświetlaczem, który większość systemowych aplikacji skopiował z poprzednich modeli i nie spełnia ani definicji smartwatcha, ani zegarka stricte sportowego. Gdyby nie eSIM i WiFi całkiem przypominałby opaskę sportową. Nowy system operacyjny HarmonyOS działa płynnie i zapewne ma potencjał. I to na razie koniec jego zalet.
Przy okazji wprowadzenia nowych funkcji zegarek działa krócej na baterii, chyba, że włączymy tryb, który go upodabnia do starych modeli w wyglądzie i działaniu systemu. Huawei nie zdecydował się nawet umożliwić eksportu zapisanych treningów. Wszystko to można było zaakceptować w zegarku za 500 – 600 zł. Był to określony kompromis, który niektórym odpowiadał. Już w Watch GT 2 Pro podwojenie ceny do początkowo 1399 zł (obecnie 999 zł) mogło budzić wiele wątpliwości. Teraz producent wycenił swój zegarek na 2399 zł dając w zamian najlepsze materiały, ale nie wnosząc wiele nowego w kwestii funkcji i jednocześnie dorzucając garść nowych problemów.
Jeśli dla kogoś sam wygląd i jakość wykonania tego zegarka nie jest wystarczającym powodem, żeby go kupić, to w obecnej formie nie mogę go nikomu polecić. Zarówno wśród smartwatch’y jak i zegarków stricte sportowych są dostępne o wiele lepsze opcje w znacznie niższej cenie. Być może jak HarmonyOS się rozwinie, problemy zostaną rozwiązane, w sklepie z aplikacjami pojawią się wartościowe propozycje, a cena urządzenia z czasem spadnie sytuacja ulegnie zmianie. Do tego czasu proponuję wstrzymać się z zakupem.