Xiaomi postanowiło w tym roku nieco poprawić swoją linię flagowców "kategorii B". Zeszłoroczny 10T Pro miał ekran IPS-TFT odświeżany aż w 144 Hz, w 11T Pro zastosowano już znakomitej jakości AMOLED, odświeżany do 120 Hz. Mamy też topowy procesor Snapdragon 888, głośniki stereo i potężną baterię, ale zabrakło ładowania indukcyjnego i pełnej wodoszczelności na poziomie IP 68. Także zestaw kamer jest co najmniej półkę niżej od flagowców, choć to właśnie na możliwości foto i wideo producent kładzie największy nacisk w przekazie marketingowym. Drugim wyróżnikiem jest ładowanie ładowarką o rekordowej mocy 120W. To daje wyniki od zera do 100 proc w 20 min, a od 1 czy 2 proc. – w 17 min. I po testach telefonu muszę przyznać, że jest to gigantyczna zaleta, inne topowe smartfony muszą trafiać do ładowarki nawet na godzinę. Tu wystarczy chwila w ciągu dnia, by mieć znów półtorej dnia spokoju. Pierwszorzędna sprawa. Czy to jednak wystarczy, by za telefon w testowanej przez nas wersji 8/256 zapłacić 2999 zł?
Telefon jest duży i ciężki. 204g zdecydowanie czuć w ręku. 11T Pro tłumaczyć mogą spore rozmiary – 164.1 x 76.9 x 8.8 mm oraz bezkompromisowa jakość wykonania. Mamy szkło z przodu i z tyłu (Gorilla Glass Victus) oraz aluminiową, a nie plastikową ramę. Dla ochrony producent tradycyjnie dorzuca silikonowe przeźroczyste etui. Niezależnie jednak od tego czy będziemy go używać czy też nie, smartfon i tak będzie się kołysał na równej powierzchni – dwustopniowa wyspa z aparatami wystaje dość mocno.
W naszej wersji Meteorite Gray plecki wyglądają bardzo efektownie, są stylizowane na szczotkowane aluminium. Szkoda jednak że fakturę przykryto cienką powierzchnią szkła które bardzo zbiera odciski palców, jest śliskie i narażone na rozbicie.
Na dole urządzenia mamy slot na dwie karty SIM, wejście USB-C i jeden z dwóch głośników. Drugi jest na górnej krawędzi, ale dźwięk wydobywa się również przez głośnik do rozmów. Są sygnowane marką Harman-Kardon i wspierają Dolby Atmos. Grają bardzo dobrze, czysto, głęboko i bez zniekształceń dźwięku na najwyższej głośności. Sprawdzą się doskonale i przy oglądaniu filmów, i przy grach, i przy odtwarzaniu muzyki. Dźwięk na słuchawkach również jest wzorowy, telefon obsługuje m.in. kodeki aptX HD i aptX Adaptive.
Na prawym boku umieszczono czytnik linii papilarnych. Jest bezbłędny i szybki. Podobnie jest z odblokowywaniem telefonu twarzą – ekran podświetla się po podniesieniu. Do wygaszania zamiast przycisku możemy użyć specjalnego widżetu.
Na górnej krawędzi oprócz głośnika umieszczono diodę na podczerwień, a w aplikacjach znajdziemy Mi Pilota.
Nie mamy pełnej wodoodporności na poziomie IP65 i 68 a jedynie odporność na zachlapania i pył czyli IP53.
Ekran jest bez wątpienia bardzo mocną stroną 11T Pro. To AMOLED o przekątnej 6.67 cala, rozdzielczości FHD+ 1080 x 2400 pikseli, 395 PPI, proporcjach 20:9 i odświeżaniu do 120 Hz z obsługą HDR10+ i certyfikatem Dolby Vision. Jasność maksymalna wg. deklaracji producenta ma wynosić 1000 nitów, typowa to 800 nitów.
Widoczność jest doskonała w każdych warunkach, czy to w pełnym słońcu, czy dzięki niskiej jasności minimalnej w ciemności. Kąty widzenia są świetne, a kolory mocne i nasycone. W ustawieniach mamy całą masę możliwości dostosowania ekranu pod nasze upodobania. Jest schemat kolorów, kolory adaptacyjne i ich temperatura. Są również ustawienia zaawansowane – z gamą kolorów (oryginalne, P3 i sRGB oraz przestrzenią kolorów, odcieniem, kontrastem i gammą).
Jest też silnik obrazu SI z super rozdzielczością, ulepszaniem obrazu, HDR i MEMC. Bardzo dobrze działa automatyczna regulacja jasności. Kamerka do selfie umieszczona jest centralnie, w średnich rozmiarów otworze. Na ekranie mamy przyklejoną warstwę ochronną (najprawdopodobniej folia) dobrej jakości, która nie zbiera odcisków palców.
Bardzo dużym plusem Xiaomi 11T Pro jest możliwość kompletnego dostosowania wyglądu. Mamy 5 efektownych Super tapet (Zaśnieżone szczyty, Geometria, Pierścienie Saturna, Dom i Czerwona planeta), a po zalogowaniu na konto Xiaomi tapety online i mnóstwo przeróżnych motywów.
Oczywiście do tego jest Always on Display czyli Ekran zawsze włączony z wieloma stylami i możliwością ustawienia przedziału czasowego oraz pokazujący powiadomienia ze wszystkich aplikacji.
Czujnik zbliżeniowy odpowiedzialny za wygaszanie ekranu podczas rozmów działał idealnie (niektóre urządzenia Xiaomi mają z nim spory problem).
Xiaomi 11T Pro jest napędzany Snapdragonem 888 z układem graficznym Adreno 660 (1x2.84 GHz Kryo 680; 3x2.42 GHz Kryo 680; 4x1.80 GHz Kryo 680), w naszej wersji testowej z 8 GB RAM i 256 GB pamięci wbudowanej z pamięcią UFS 3.1.
Podstawowe pytanie brzmi – czy Snapdragon 888 się nagrzewa i czy skutkuje to szybkim spadkiem wydajności. Tak dzieje się w przypadku większości telefonów, które używają tego procesora.
W AnTuTu V9 Xiaomi 11T Pro wypada dosyć słabo - być może potrzeba jest dodatkowa optymalizacja oprogramowania pod ten benchmark lub procek został sztucznie zwolniony, aby się nie grzał.
Po kilku testach 3DMark telefon zrobił się wyraźnie cieplejszy w okolicach aparatu. Cały czas pracował jednak doskonale. Również podczas grania (PUBG, Wiedźmin) pomimo wyraźnego wzrostu temperatury nie zauważyłem spadku wydajności.
Generalnie do pracy Xiaomi 11T Pro trudno mieć jakieś zastrzeżenia. Wszystko dzieje się w nim błyskawicznie, aplikacje i programy wczytują się bardzo szybko. Od czasu do czasu można go jednak przyłapać na niewielkim klatkowaniu animacji, nawet przy włączonym 120 Hz odświeżaniu.
Pakiet komunikacyjny obejmuje: LTE, 5G, WiFi 6, Bluetooth 5.2, NFC. Lokalizacja jest realizowana za pomocą: GPS, A-GPS, GLONASS, GALILEO, BDS, NAVIC. Zestaw czujników obejmuje: akcelerometr, zbliżeniowy, światła, magnetometr, żyroskop, grawitacyjny, efektu Halla, czytnik linii papilarnych.
Xiaomi 11T Pro działa pod kontrolą Androida 11 z nakładką MIUI Global. Aktualizacja zabezpieczeń w chwili testu była z lipca.
To czym urzekł mnie 11T Pro to… brak błędów w oprogramowaniu. Niestety za nakładką MIUI ciągnie się opinia może i funkcjonalnej, ale bardzo zabałaganionej. Liczba urządzeń wypuszczanych przez Xiaomi jest tak duża, że najwyraźniej programiści nie nadążają z dopracowaniem jej pod każdy model i stąd zdarzają się błędy. Tu jednak spotkało mnie przyjemne zaskoczenie. Wszystko działało idealnie, nie miałem opóźnień w schodzeniu powiadomień czy problemów np. z otwieraniem Messengera, jakie trapiły mnie w POCO F3.
W nakładce znajdziemy znaną z innych urządzeń Xiaomi całą masę usprawnień: Mi Pilot, Panel Sterowania (m.in. z nadawaniem uprawnień aplikacjom), Game Turbo czyli strefę gier, dyktafon, skaner kodów QR. Możemy nagrać ekran, wyczyścić głośnik, używać różnych gestów dla wybranych czynności czy nawet użyć upiększania dla rozmów wideo. Mamy również drugą przestrzeń i tryb firmowy. Jest też klika przeinstalowanych aplikacji np. Linkedin, Ebay, TikTok, które, jeśli ich nie używamy, można odinstalować.
Zestaw kamer w Xiaomi 11T Pro wygląda następująco:
W oczy rzuca się brak OIS czyli optycznej stabilizacji obrazu. Xiaomi dość oszczędnie używa tego modułu, nie ma go również w bliźniaczym Mi 11i. Konkurencja potrafi wyposażyć w OIS smartfony w okolicach 2 tys zł.
Aplikacja do robienia zdjęć jest znana z innych urządzeń firmy. Mnie nieustająco dziwi ukrycie opcji super makro (i dla zdjęć i dla filmów) na górnej belce, bez możliwości wstawienia jej na dół. Zwłaszcza że tym razem mamy do czynienia nie z bezsensownymi 2 ale z 5 MP, z których przy dobrym świetle da się wycisnąć ciekawe zdjęcie z zadawalającą ilością szczegółów. W wyborze najlepszych ustawień wspomaga nas AI czyli sztuczna inteligencja, którą można wyłączyć. Jest również automatyczny tryb HDR, mnóstwo filtrów oraz możliwości upiększania. Są oczywiście efekty filmowe czy klonowanie dla zdjęć i filmów, na co firma kładzie szczególny nacisk w swoim przekazie marketingowym.
Jeśli chodzi o same zdjęcia, to jest pole na którym Xiaomi zrobiło największy postęp na przestrzeni ostatnich lat. Zdjęcia z głównej matrycy są na bardzo dobrym poziomie. Są ostre i szczegółowe, mają bardzo dobrą rozpiętość tonalną, świetnie radzi sobie HDR w trybie auto. Mamy mocne kolory, lekko podbite przy włączonej AI, w nieco „samsungowym” stylu ale patrząc na zdjęcia nie ma wrażenia sztuczności. Jeśli zależy nam na detalach, fotografie zrobione w 108 MP mają dużo więcej szczegółów. Zoom jest oczywiście cyfrowy, wartość 2x jest bardzo dobra, 5x wciąż akceptowalna. Szeroki kąt ma podobną kolorystykę co zdjęcia z głównego obiektywu – to na plus i dużo mniej szczegółów na bokach kadrów – to na minus. W tej klasie telefonu 16 MP zamiast 8 byłoby bardziej wskazane.
Zdjęcia nocne oczywiście najlepiej wypadają z głównego obiektywu. Są dość jasne, ale ilość szczegółów pozostawia wiele do życzenia. Szeroki kąt jest już bardzo słaby, w zasadzie bez różnicy czy robimy nim zdjęcia z włączonym trybem nocnym, czy bez. Jest ciemno, praktycznie bez detali. Ujęcia z oświetleniem wychodzą już lepiej z obu obiektywów. Generalnie jednak widać brak optycznej stabilizacji obrazu która bez dwóch zdań pomaga w tego typu fotografiach.
Bardzo ładnie radzi sobie za to tryb portretowy, rozmycie tła jest dokładne, można je zmienić już po zrobieniu zdjęcia.
Filmy nagramy w 8K, 4K 30 i 60 FPS, jest HDR i dodatkowa Stabilizacja wideo, ale wtedy nagrania są osiągalne tylko w 4K 30 FPS w przypadku wybrania pierwszego wariantu i FHD 30 FPS – drugiego. Dostępny jest również Audio zoom.
Jakość nagrań jest różna. W przypadku 8K mamy mnóstwo szczegółów ale brak jakiejkolwiek stabilizacji, więc najlepiej użyć do tej rozdzielczości statywu. W niższych rozdzielczościach jest już lepiej, jak dla mnie najlepiej w FHD do obraz jest dobrze stabilizowany, choć i 4K można pochwalić.
Bateria ma pojemność 5000 mAh. Jest więc duża, a przy włączonym 120 Hz odświeżaniu starczała mi zazwyczaj na półtora dnia. Tyle, że 120W ładowarka sprawia że w zasadzie nie trzeba się o energię wcale martwić. Bardziej o to, czy będziemy mieli dostęp do gniazdka choć na krótką chwilę. Okolice kwadransa wystarczą, by naładować 11T Pro do 100 proc. Co zrozumiałe, telefon nieco się nagrzewa, ale myślałem że będzie o wiele bardziej ciepły. Nagrzewa się za to… ładowarka. Xiaomi zapewnia, że bateria nie ucierpi na tak szybkim ładowaniu i jej żywotność jest na takim samym poziomie jak innych baterii. To jednak będzie można sprawdzić dopiero po jakimś czasie. Nie ma ładowania indukcyjnego.
Xiaomi 11T Pro jest bardzo dobrym telefonem. To będzie wybór dla osób, które lubią duże, solidne konstrukcje z topowym działaniem, doskonałym wyświetlaczem, świetnymi multimediami i bardzo dobrą jakością zdjęć. Cieszy też w końcu dopracowane oprogramowanie. Jak dla mnie prawdziwym „game changerem” jest jednak ultraszybkie ładowanie. Dzięki niemu ani razu przez ponad dwa tygodnie nie zastanawiałem się, ile jeszcze zostało mi w telefonie energii. Podczas gdy inne smartfony zatrzymują mnie przy gniazdku godzinę bądź dłużej, tu wystarczała chwila. Muszę przyznać, że nie spodziewałem się że jest to tak duża jakościowa zmiana. Za to należą się Xiaomi wielkie brawa, z zastrzeżeniem, że ogniwo przetrzyma trudy szybkiego ładowania w dłuższej perspektywie. Co zrozumiałe, w tej sytuacji trudno narzekać na brak ładowania indukcyjnego. Można – na brak pełnej wodoszczelności i optycznej stabilizacji obrazu. Xiaomi 11T Pro można jednak śmiało polecić.