OPPO Reno3 Pro to najmocniejszy telefon tego producenta, który trafił na nasz rynek w tym sezonie. W oficjalnej dystrybucji zabraknie flagowca z krwi i kości – OPPO Find X2 Pro. Gdy kilka miesięcy temu dowiedziałem się nieoficjalnie o tej decyzji, byłem dość rozczarowany. Jednak z perspektywy czasu uważam, że być może zupełnie przypadkiem, OPPO zrobiło doskonały ruch i na takim rozwiązaniu powinno w Polsce sporo wygrać. Producent nie dołączy bowiem do Xiaomi i One Plusa, które wywindowały ceny swoich flagowców zrównując je z innymi firmami i pozbawiając tym samym klientów tańszych alternatyw. W czasach światowego kryzysu wywołanego koronawirusem, masowych zwolnień, a w najlepszym wypadku redukcji wynagrodzeń, większość konsumentów nie będzie już skłonna przeznaczać ogromnych sum na smartfony, a w swoich decyzjach będzie się kierować bardziej rozumem niż sercem. Na tak zmienionym rynku OPPO Reno3 Pro wydaje się być urządzeniem, które pozwoli nam połączyć obie te rzeczy.
Gdyby położyć obok siebie większość najnowszych urządzeń różnych producentów, tylko oczy fachowca będą w stanie rozpoznać konkretne modele. Większa lub mniejsza dziurka na selfie w lewym rogu, mniej lub bardziej ale jednak zaokrąglone boki wtapiające się w ramę, trudno tu mówić o jakiejś oryginalności. Z tyłu rządzą kwadraty i prostokąty, pionowy układ oczek aparatów jawi się już wręcz jak klasyka. I taki właśnie jest OPPO Reno3 Pro, niespecjalnie odkrywczy z przodu i klasyczny z tyłu. Wada to czy zaleta – to już każdy musi rozstrzygnąć we własnym sumieniu, mi osobiście taki wygląd odpowiada bardziej niż kwadratowe wyspy.
Telefon wykonany jest bardzo dobrze i starannie. Tył to zmatowione szkło pokryte Gorilla Glass 5 (przód także chroniony jest w ten sposób). Nie łapie odcisków palców jak szalony i w zasadzie cały czas wygląda schludnie. Urządzenie jest bardzo przyjemne w dotyku, nie jest nadmiernie śliskie, producent dorzuca też do pudełka plastikowe etui niezłej jakości, co zawsze jest miłym dodatkiem. Ochroni ono wystający ponad powierzchnię moduł z aparatami, a smartfon nie będzie się już tak bardzo chybotał położony na płaskiej powierzchni.
OPPO Reno3 Pro przy swoich sporych wymiarach (159.4 x 72.4 x 7.7 mm) jest bardzo lekki – waży jedynie 171 gramów. Telefon nie jest niestety wodo ani pyło szczelny.
Przyciski: do regulacji głośności i włączania telefonu rozrzucono po przeciwległych bokach (nie jestem miłośnikiem takiego rozwiązania), ten pierwszy mamy ze strony lewej, drugi prawej – idealnie pod kciukiem. Na dolnej, płaskiej krawędzi, znajdziemy slot na dwie karty pamięci, USB-C i głośnik. Drugi jest umieszczony nad ekranem, dzięki czemu mamy do dyspozycji dźwięk stereo, bardzo dobrej jakości (nieco głośniej gra głośnik na dole). Nie ma wejścia na słuchawki, jako rekompensatę znajdziemy w pudełku bardzo przyjemnie grające słuchawki na USB-C. W telefonie jest korektor Dolby Atmos z kilkoma trybami i możliwością ręcznych ustawień.
Ekran ma przekątną 6.5 cala, rozdzielczość 1080 x 2400 pikseli (405 ppi), proporcje 20:9 i wykonano go w technologii AMOLED. Nie mam mu nic do zarzucenia, oferuje bardzo dobrą jasność maksymalną (500 nit w trybie normalnym / 800 nit w trybie HBM), nie ma żadnych problemów z korzystaniem z telefonu nawet w pełnym słońcu. Niezła jest też jasność minimalna, dodatkowo możemy zastosować tryb ciemny, filtr światła niebieskiego z możliwością regulacji temperatury kolorów ekranu, oraz redukcję migotania przy niskiej jasności. Jest także możliwość zmiany temperatury kolorów ekranu (zimne, domyślne, ciepłe), trybu kolorów ekranu (żywe, delikatne). Najważniejsza jest jednak częstotliwość odświeżania ekranu, OPPO Reno3 Pro oferuje nam 90 Hz, które oczywiście można zmniejszyć do tradycyjnych 60 Hz. Można też włączyć „automatyczny wybór” i pozwolić, by to telefon sam decydował, z jakiej częstotliwości będzie korzystać. Ja wybrałem 90 Hz, a urządzenie przez cały czas trwania testów było niesamowicie płynne, nie złapałem go także na gubieniu klatek, co świadczy o tym że procesor bez problemów daje sobie radę z takimi wartościami.
W lewym górnym rogu jest niewielka dziurka na kamerę do selfie, tym samym OPPO zrezygnowało z charakterystycznej „płetwy” wysuwanej z górnej krawędzi.
Przyjemnym dodatkiem jest naklejona od startu na wyświetlaczu folia. Przy zakrzywionych ekranach dopasowanie szkła bądź folii właśnie nie jest łatwe, ja nie jestem zresztą zwolennikiem takiej ochrony, ale tu z ciekawości zrobiłem wyjątek i nie zdecydowałem się, by ją zrywać. I po kilku chwilach zapomniałem o jej istnieniu, co świadczy o tym, że jest dobrej jakości i nieźle dopasowana.
W wyświetlaczu ukryto czytnik linii papilarnych. OPPO chwali się, że w porównaniu do poprzednich wersji jego wielkość została zwiększona o 10 proc. I rzeczywiście, korzysta się z niego bardzo wygodnie, odblokowanie jest szybkie i bezproblemowe. Jeśli włączymy sobie opcję odblokowania telefonu twarzą, z czytnika będziemy musieli korzystać jedynie w ciemnościach, w każdym innym wypadku po wzięciu urządzenia do ręki ekran sam się wybudzi, telefon nas rozpozna i przerzuci do głównego pulpitu.
W smartfonie nie ma niestety diody powiadomień, jest za to Always on Display. Co najważniejsze na wygaszonym ekranie prócz godziny w końcu wyświetlane są nie tylko powiadomienia z aplikacji systemowych, ale z każdej zainstalowanej aplikacji.
OPPO Reno3 Pro jest napędzane procesorem Qualcomma, Snapdragonem 765G (2.40 GHz) z grafiką Adreno 620. Ten układ wspiera sieci 5G, ale w Polsce ta funkcja nie jest dostępna. RAM-u jest aż 12 GB, zaś pamięci wewnętrznej 256 GB. Procesor nie jest więc z najwyższej, ale ze średniej/wyższej półki. W AnTuTu Benchmark telefon osiągnął 309560 pkt, co stawia go w rankingu na 42 miejscu, nad Redmi Note 8 Pro i LG G7 ThinQ a za Samsungami Galaxy Note 9 czy S9+. W codziennej pracy trudno mu cokolwiek zarzucić. Działa szybko, płynnie, bez zamyśleń i zawieszeń, przez cały okres trwania testów nie miałem do niego żadnych zastrzeżeń i zdecydowanie bliżej mu do pełnokrwistych flagowców niż do średniej półki. Nie ma też problemów z grami, telefon testowaliśmy z synem na PUBG na najwyższych możliwych ustawieniach, czyli w tym przypadku z grafiką HD i najwyższą ilością klatek. Rozgrywka była płynna, a telefon nawet po długim graniu nie jest gorący. Wygląda więc na to, że wielowarstwowy system chłodzenia cieczą, którym chwali się OPPO, nie jest tylko ładnie brzmiącym marketingowym sloganem, ale po prostu działa.
Pakiet komunikacyjny obejmuje: dwuzakresowe WiFi, Bluetooth 5.1. Jest oczywiście NFC a płatności są dokonywane bezproblemowo. Lokalizacja jest realizowana za pomocą standardów: GPS, A-GPS, Beidou, Glonass, GALILEO i do jej pracy nie mam zastrzeżeń (testowane podczas rowerowej wycieczki). Zestaw czujników obejmuje: akcelerometr, zbliżeniowy, światła, magnetometr, grawitacyjny. Nie ma Radia FM.
System to Android 10 z nakładką Color OSv7. Możemy w nim m.in. klonować aplikacje (Facebook, Instagram, Messenger, WhatsApp), dzielić ekran, mamy przestrzeń gier, by rozgrywka była komfortowa i nic nas nie rozpraszało. Jest możliwość nawigowania gestami, inteligentny pasek boczny (szkoda, że nie możemy na nim umieścić kontaktów a jedynie aplikacje), jest tryb Inteligentny kierowca, możliwość zmian trybu ekranu głównego (z szufladą na aplikacje bądź wszystkimi „na wierzchu”), wybór motywów, tapet i stylu ikon. Wszystko jest w typowo chińskim stylu, który na własne potrzeby nazywam „na bogato”.
Warto zwrócić uwagę na oprogramowanie, które jest tak ustawione, by po jakimś czasie zamykać programy w tle, żeby nie drenowały baterii. Efektem tego może być np. zrywanie połączenia ze smartwatchem, czy opóźnienia w odbieraniu powiadomień. Aby tak się nie działo, trzeba wejść w ustawienia, menadżera aplikacji, a następnie w menadżera autostartu i tam ręcznie wybrać, które programy nie będą zamykane.
Główny obiektyw ma 48 MP, f/1.7, AF, EIS i OIS. Obiektyw tele z możliwością 5x przybliżenia hybrydowego ma 13 MP ze światłem 2.4, szeroki kąt to 8 MP ze światłem 2.2, czwarte oczko to 2 MP obiektyw monochromatyczny ze światłem 2.4. Zdjęcia makro są wykonywane szerokim kątem, maksymalny zoom wynosi 20x. Kamerka do selfie ma 32 MP.
Do dyspozycji mamy m.in. tryb nocny (ultra night), portret, naklejka, panorama, film poklatkowy i rozbudowany tryb ekspert, czyli ręczny. Jest także HDR, lampa błyskowa, wzmocnienie barw, nazywane tu „olśniewającym kolorem”, filtry, możliwość wybrania formatu zdjęcia (1:1, Full, 16:9, 4:3), samowyzwalacz i wykonanie zdjęć w maksymalnej, 48 MP rozdzielczości.
Ich jakość jest bardzo dobra. Odwzorowanie kolorów jest naturalne, bez sztucznego podbicia (to możemy załatwić „olśniewającym kolorem”), co bardzo ważne jest ono niemal identyczne niezależnie od obiektywu, którym wykonujemy fotografię. Podobnie jest ze szczegółowością, która za każdym razem stoi na bardzo dobrym poziome. Świetnie wypadają zdjęcia makro, możemy przybliżyć się do fotografowanego obiektu bardzo blisko, wykorzystanie do nich obiektywu szerokokątnego sprawdza się dużo lepiej niż dokładanie na siłę dodatkowego oczka, zazwyczaj ciemnego i o minimalnej rozdzielczości. Ładny jest tryb portretowy dostępny zarówno w przedniej jak i tylnej kamerze. Tryb nocny lepiej sprawdza się w większych ciemnościach, przy miejskim oświetleniu wolałem robić normalne zdjęcia, ten dedykowany zbyt mocno rozjaśniał ujęcia. Działa także podczas wykonywania zdjęć szerokim kątem. 5x przybliżenie hybrydowe jest niezłej jakości, takie fotografie wciąż nadają się na wrzucenie na portale społecznościowe.
Wideo nagramy w maksymalnej rozdzielczości 4K, w niższych, czyli FHD i HD możemy dodatkowo wybrać między 30 albo 60 FPS. Przyjemnym i rzadko spotykanym dodatkiem jest tryb rozmycia tła podczas filmowania. Dzięki OIS nawet filmy nagrywane z najwyższą rozdzielczością są bardzo stabilne, a jeśli tego komuś będzie mało, może włączyć funkcję ultra stabilności.
Bateria ma pojemność 4025 mAh, telefon obsługuje szybkie ładowanie VOOC 4.0. Ładowarką dołączoną do zestawu byłem w stanie naładować go do pełna błyskawicznie, w około 45 min. Niestety nie mamy ładowania bezprzewodowego. Pojemność ogniwa nie jest specjalnie imponująca, za to czasy pracy na jednym ładowaniu – jak najbardziej. Przy 90 Hz odświeżaniu ekranu średnio uzyskiwałem rezultaty pomiędzy 5 a 6 godzin w cyklu mieszanym (WiFi i LTE). Telefon powinien więc nam wytrzymać od jednego do dwóch dni z dala od ładowarki, w zależności od intensywności jego używania.
Patrząc na specyfikację OPPO Reno3 Pro, trudno nazwać go pełnoprawnym flagowcem. Procesor jest bardzo dobry, ale jednak nie z najwyższej półki, brak jest wodoszczelności, nie ma też ładowania indukcyjnego. Jednak ekran, głośniki, zdjęcia, bateria i działanie są na tak wysokim poziomie, że zaryzykuję stwierdzenie, że OPPO Reno3 Pro jest idealnym flagowcem na obecne czasy. Używając go nie odczujemy żadnych oszczędności ze strony producenta, a telefon zapewnia nam dokładnie to, czego potrzebujemy – poczucie komfortu i odrobiny luksusu. A najfajniejsze jest to, że wydajemy nie 4 tys. zł, a 2599 zł. Czy to przypadkiem, czy to z rozmysłem, producent idealnie wpisał się w rynkową sytuację. Nie wprowadzając do Polski najdroższego flagowca, OPPO uniknie też krytyki konsumentów. A ci, sądząc po komentarzach pod recenzjami Xiaomi Mi 10/Pro, nie znają litości.