Przez lata smartfony Sony słynęły z wysokiej jakości wykonania, świetnego oprogramowania, doskonałej muzyki, czy bardzo dobrych zdjęć. Plus miały „to coś”, co sprawiało, że chciało się ich używać. To było jednak za mało w starciu z całą armią chińskich producentów, którzy zamiast wielu, mieli jeden argument – cenę. Na początku to wystarczyło, by nadgryźć potentata. A że Chińczycy uczą się szybko, w stosunkowo krótkim czasie okazało się, że z jakością też nie jest u nich źle. Z serii na serię poprawiali poszczególne parametry swoich urządzeń, kompletnie zmieniając rynkowy układ sił. Kto dziś pamięta o BlackBerry, które zmieniło właściciela, HTC, a Xperie żyją, bo smartfony to jedynie dodatek do innych intratnych gałęzi biznesu Sony. Firma wie, że jeżeli wypadnie z rynku, może już na niego nie wrócić, woli więc dokładać i być na nim obecna, na wszelki wypadek. Nigdy nie wiadomo, jak potoczy się biznesowe koło. Xperia 1 II to tegoroczny model flagowy, a Xperia 10 II to średnia półka. Patrząc na cenę – średnia wyższa – za telefon musimy zapłacić 1799 zł. Tyle, że specyfikacja sytuuje ten telefon nieco niżej, zobaczmy więc, czy ma on jakieś argumenty by przekonać do siebie klientów.
Xperia 10 II raczej nikogo nie pozostawi obojętnym. Albo będzie się bardzo podobać, albo wprost przeciwnie – jej wygląd wyda się archaiczny i przestarzały. Wszystko przez stosunkowo duże ramki z każdej strony, największe oczywiście na górze i na dole. Zaletą takiego rozwiązania jest brak notcha i jakiejkolwiek dziury w ekranie, a także bardzo pewny chwyt – nie ma szans byśmy nacisnęli przez przypadek na krawędź zupełnie płaskiego wyświetlacza. W górnej ramce w prawym rogu ukryto coś, czego już dawno nie widziałem – wielokolorową diodę powiadomień. Niestety, musi nam ona wystarczyć jako jedyna informacja np. o nieodebranych połączeniach, bo choć wyświetlacz wykonano w technologii OLED, to jednak producent nie przewidział żadnej formy informacji wyświetlanych na wygaszonym ekranie.
Na dole razić może nieco wielka szczelina między ramką a wyświetlaczem, ale ma ona swoje praktyczne uzasadnienie. Mieści się tam głośnik zewnętrzny. Jest jeden, ale dzięki swojej budowie dźwięk rozchodzi się bardzo szeroko, ciężko go przytłumić i byłem przekonany, że jest jakości stereo w proporcjach 60 do 40 dla dolnej krawędzi. Dopiero rzut oka na specyfikację wyprowadził mnie z błędu. Na górze znalazło się miejsce na wejście mini-jack na słuchawki. Telefon gra dobrze, ale niestety brak jest jakichkolwiek możliwości indywidualnych ustawień, mamy do dyspozycji jedynie system DSEE HX poprawiający jakość dźwięku na słuchawkach przewodowych.
Na lewym boku mamy tackę na dwie karty SIM (jedną z nich można zastąpić kartą pamięci). By się do niej dostać nie potrzebujemy żadnej szpileczki, wystarczy paznokieć, a jej każdorazowe wyjęcie powoduje zrestartowanie smartfona. Pewne rzeczy w telefonach Sony pozostają niezmienne.
Na dole umieszczono jedynie USB-C, na prawym boku jest przycisk do regulacji głośności (na górze a nie jak dawniej na dole, nie ma też już dedykowanego spustu migawki) i czytnik linii papilarnych zintegrowany z przyciskiem włączania. Dobrze, że Sony zrezygnowało z dziwnego rozdzielania tych dwóch rzeczy na osobne przyciski. Czytnik działa sprawnie, nie myli się i jest zawsze aktywny, nie musimy go naciskać, wystarczy, że przytkniemy do niego palec. Niestety jest to jedyna metoda odblokowania telefonu (oczywiście prócz PIN-u czy wzoru), w Xperii 10 II nie mamy bowiem możliwości wykorzystania do tego naszej twarzy. To dziwna decyzja, nawet tanie telefony budżetowe potrafią wykorzystać do tego przednią kamerkę.
Bardzo podoba mi się minimalistyczny i elegancki tył telefonu – trzy oczka aparatów umieszczono pionowo w lewym rogu, w delikatnie wystającej ponad powierzchnię ramce. Niestety w pudełku nie znajdziemy żadnego etui. Plecki są pokryte szkłem Gorilla Glass 6, podobnie przód, rama jest plastikowa. Telefon jest długi, wąski i świetnie leży w ręce. Wymiary to 157 x 69 x 8.2 mm, a waga jedynie 151 g. Zaletą jest spełnianie norm IP 65 i IP 68 czyli jest wodo i pyło szczelny, w tej cenie to jednak rzadkość.
Ekran wykonano w technologii OLED, jego rozdzielczość wynosi 1080 x 2520 pikseli, 457 ppi a przekątna to 6 cali. Ma kinowe proporcje 21:9 i świetnie nadaje się do oglądania filmów. Nieźle wypada też na nim funkcja dzielenia ekranu, na którym po prostu mieści się więcej treści. Niestety gorzej jest pod względem jasności wyświetlacza. Jej maksymalna wartość to jedynie 379 nit. Może być ona automatycznie podbita do 520 nit, ale generalnie używając telefonu na zewnątrz miałem wrażenie, że cały czas ekran jest za ciemny i w pełnym słońcu widoczność była po prostu kiepska. Zastrzeżeń nie mam natomiast co do jakości kolorów, w ustawieniach możemy wybierać między trybem oryginalnym i standardowym, w którym otrzymujemy żywe barwy. Jest też możliwość ustawienia balansu bieli (ciepły, średni, chłodny i niestandardowy, z własnymi ustawieniami). Po wyjęciu z pudełka włączony jest tryb chłodny, dla mnie przyjemniejszy był średni.
Xperia 10 II jest napędzana procesorem Qualcomma, Snapdragonem 665 (4x Kryo 260 Gold 2 GHz + 4x Kryo 260 Silver 1,8 GHz; GPU Adreno 610), który ma do pomocy 4 GB RAM. I jakkolwiek telefon by nie działał, to jednak nie można nie wspomnieć, że taką konfigurację znamy ze smartfonów kosztujących koło tysiąca, a nie 1800 złotych. Pamięci wbudowanej mamy 128 GB, z możliwością rozszerzenia jej kartą. W AnTuTu Benchmark telefon osiąga mało imponujące 127309 pkt. W codziennym działaniu spisuje się jednak dobrze. Praca na nim jest komfortowa, strony wczytują się dość szybko, podobnie jest z uruchamianiem aplikacji. Od czasu do czasu można oczywiście zauważyć chwilowe spadki płynności czy klatkowanie animacji, przy tej specyfikacji nie jest to jednak nic dziwnego. Choć biorąc pod uwagę cenę urządzenia… W pamięci przez dłuższy czas trzymanych jest 5, 6 zakładek do których można wrócić bez przeładowania. Proste gry (Subway Surf) działają bez zarzutu, w tych bardziej wymagających (PUBG) widać niższą wydajność procesora oraz układu graficznego i będziemy musieli odpowiednio obniżyć ustawienia. Przy dłuższej rozgrywce temperatura telefonu wzrasta, ale w akceptowalnych granicach.
W telefonie jest moduł NFC, możemy więc płacić zbliżeniowo, GPS działa bez zastrzeżeń, jakość rozmów jest bardzo dobra.
Pakiet komunikacyjny obejmuje: LTE, dwuzakresowe WiFi, Bluetooth 5.0. Lokalizacja jest ustalana za pomocą GPS, A-GPS i GLONASS. Pakiet czujników to: akcelerometr, zbliżeniowy, światła, grawitacyjny i linii papilarnych.
W chwili testu Xperia 10 II działała na Androidzie 10. Wszystkie zmiany systemowe producenta ukryto w apce Xperia Assist. Znajdziemy tam możliwość zarządzania Trybem STAMINA, który pozwala na inteligentne oszczędzanie energii, tryb Ochrona baterii, który wydłuża czas ładowania ponad poziom 90 proc. tak by nadmiernie jej nie zużywać, Inteligentne oczyszczanie automatycznie optymalizujące pamięć i zwiększające wydajność urządzenia. Jest także Pomoc techniczna ze wszystkimi informacjami o telefonie, w tym o systemie, aplikacjach, pamięci, baterii, oprogramowaniu i z możliwością przeprowadzenia testów poszczególnych elementów urządzenia (m.in. aparaty, lampa błyskowa, karta SD, ekran, mikrofon, czy czujniki). W telefonie znajdziemy jeszcze od startu kilka aplikacji firm trzecich, które można odinstalować. Jest oczywiście ciemny motyw interfejsu i możliwość wyboru nawigowania gestami bądź przyciskami. Ciekawym dodatkiem jest Boczny sensor, ułatwiający obsługę jedną ręką. Wywołujemy go podwójnym stuknięciem i na pasku wyświetlają się nam wtedy aplikacje przewidywane na podstawie sposobu używania urządzenia. Przesunięcie palcem w górę powoduje przełączenie do trybu wielu okien, w dół – powrót do poprzedniego ekranu.
Producent przygotował zestaw trzech tylnych obiektywów. To 12 MP obiektyw główny ze światłem 2.0, 8 MP obiektyw tele f/2.4 i 8 MP obiektyw ultra szerokokątny 120 stopni f/2.2. Z przodu mamy 8 MP oczko ze światłem 2.0. Brak jest niestety optycznej stabilizacji obrazu, uwagę zwraca też dość ciemne światło w obiektywie głównym, nie przypominam sobie bym w ostatnim czasie trafił na urządzenie z wartością równą 2.0.
W ustawieniach aparatu mamy kilka trybów: nocny, Google Lens, zwolnione tempo, ręczny, autoportret, efekt kreatywny i panorama. Dziwnym rozwiązaniem jest możliwość włączenia HDR tylko w ustawieniach manualnych, gdy wykonujemy zdjęcia „w automacie” ten tryb jest nieosiągalny.
Przechodząc zaś do zdjęć. Niestety nie byłem nimi zachwycony. Po pierwsze są zdecydowanie zbyt ciemne. W zasadzie po zrobieniu zdjęcia i przeglądaniu go w aplikacji zdjęcia (nie mamy już firmowej galerii od Sony) telefon automatycznie sugerował poprawienie każdej fotografii. Jeśli podczas robienia zdjęć pomagałem mu ręcznie (a przypominam, mówimy wciąż o trybie auto), skutkowało to rozjaśnieniem pierwszego planu i np. kompletnym „przepaleniem” nieba, które zamiast niebieskie, wychodziło białe. Ciężko ustawić coś „pomiędzy”, co wyglądałoby dobrze. Po drugie – kolory na zdjęciach są mocno wyblakłe, brakuje im mocy, ogólna rynkowa smartfonowa tendencja to ich wzmacnianie, tu twórcy poszli w drugą stronę. Po trzecie, zdjęcia wykonywane szerokim kątem mają zauważalnie mniejszą ilość detali na brzegach w porównaniu do zdjęć z głównego oczka, co jest zaskakujące o tyle, że różnica w jakości matryc i ilości pikseli (12 MP vs 8 MP) nie jest wielka. Zdjęcia w trybie portretowym są ok., ale gdy chcemy sobie zrobić selfie, z dużą dozą prawdopodobieństwa możemy pożegnać się z fragmentem włosów czy uszami, które załapią się na rozmycie. Zdjęcia nocne z dłuższym czasem naświetlania są przyzwoite, ale w oczy rzuca się niesamowita różnica w kolorach między fotografiami wykonywanymi w tym trybie różnymi obiektywami. Te z głównego są normalne, z szerokiego kąta – żółte, co może świadczyć o złym doborze balansu bieli.
Wideo nagramy w 4K 30 FPS i niższych rozdzielczościach, nie ma optycznej a jedynie elektroniczna stabilizacja obrazu, która niestety działa tak sobie. Musimy zaznaczyć, że fatalnie zbierany był dźwięk, w zasadzie nie było nic słychać, nie pomagało restartowanie urządzenia, ale mamy nadzieję, że to wina tego konkretnego egzemplarza.
3600 mAh to stosunkowo mało jak na obecne standardy i stosunkowo dużo jak na standardy Sony. Firma nigdy nie rozpieszczała nas pojemnymi ogniwami, zawsze jednak dzięki różnym trybom potrafiła wycisnąć z nich jak najwięcej. I tak jest też w tym przypadku, Xperia 10 II w moich rękach pracowała około 6h SOT, co przekładało się średnio na dwa dni. Baterię naładujemy do pełna w około 1,5h. Nie ma niestety ładowania indukcyjnego.
Xperia 10 II pozostawia u mnie bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony doceniam jej stosunkowo kompaktowe wymiary i wygodę użytkowania, przyjemne oprogramowanie, kulturę i dobry czas pracy na baterii. Z drugiej ubolewam nad kiepskimi możliwościami fotograficznymi, kilka razy wyjmując telefon w mojej głowie pojawiała się myśl: szkoda, że nie mam przy sobie innego smartfona. Szkoda też, że Sony nie wykorzystało potencjału ekranu OLED i nie mamy informacji wyświetlanych na wygaszonym ekranie. Dioda powiadomień jest przyjemnym dodatkiem, ale można było wycisnąć z telefonu więcej.
Wszystkie te niedociągnięcia i braki można by było wybaczyć, gdyby producent zaoferował urządzenie w niższej cenie. Za 1800 złotych możemy jednak kupić sporo smartfonów z wydajniejszym procesorem a co za tym idzie z lepszym działaniem, lepszym ekranem czy przede wszystkim robiące lepsze zdjęcia. Teraz telefon można polecić jedynie zatwardziałym miłośnikom marki. Innym doradzałbym cierpliwość i czekanie na atrakcyjne obniżki oraz promocje.