Premiera Nothing Phone była w tzw. branży bardzo głośnym wydarzeniem ostatnich miesięcy. Można jednak założyć, że osoby, które smartfonami nie za bardzo się interesują, nigdy nie słyszały o tym telefonie i marce Nothing. Nowy chiński gracz nie ma budżetu na mocne promowanie swojego brandu, więc musi liczyć, że Nothing Phone stanie się kultowy i dzięki temu odniesie zauważalny rynkowy sukces. Smartfon Nic to taki miks czystego Androida, marki OnePlus oraz iPhona. Do tego zestawu dodano wyróżnik, który miał spowodować, że cały świat zwariuje na punkcie nowego Nothing Phone. Są to specjalne diody, które pokrywają tylną część obudowy. Nothing Phone wyróżnia się głównie nimi, bo pozostałe rozwiązania znamy już z produktów, które od dawna walczą na smartfonowym rynku. Teraz Nothing Phone trafił do sieci Play, co sprawia, że jest łatwiej dostępny dla polskich klientów. Wcześniej był dostępny tylko w X-KOM i na polskim Amazonie.
Design Nothing Phone został dosyć dokładnie skopiowany z iPhona Pro Max. Dotyczy to oczywiście tylko kształtu obudowy, rozmiarów i bocznych krawędzi, a nie tyłu telefonu, który jest jego wyróżnikiem. Nothing Phone wzoruje się więc bardzo na najlepszym smartfonie na świecie, co może być postrzegane jako jego duża zaleta, bo cena smartfonu Nic jest 3-4 razy niższa. Nothing ma nawet nad iPhone jedną przewagę. Jego obudowa jest bardziej stabilna na stole, bo najnowszy iPhone ze swoimi trzema wystającymi aparatami niemiłosiernie chybocze się na płaskich powierzchniach. Nothing Phone waży ponad 190 g, a jego rozmiary są bardzo zbliżone do Pro Maxa, więc nie jest to telefon dla fanów małych i zgrabnych urządzeń. W obudowie pracują 2 głośniki stereo – mają dobrą jakość. Obudowa jest szczelna zgodnie z normą IP53. Czytnik linii papilarnych jest ukryty w ekranie i działa całkiem sprawnie, choć większość z nas i tak pewnie będzie korzystała z wygodnego, choć mniej bezpiecznego FaceID. Nothing Phone dobrze leży w dłoni, co chyba wynika z tego, że jego krawędzie są minimalnie mniej ostre niż w najnowszych iPhonach.
Wyświetlacz w Nothing Phone nie ma większych wad, choć nie jest to panel taki jaki spotykamy w iPhonach i Samsungach. Jego wielkość to 6.55 cala. Jest to OLED z ze świetnymi kolorami i kontrastem. Na stracie sprzedaży producent próbował coś ściemniać z jego jasnością, ale teraz podaje w specyfikacji, że ekran ma jasność 500 nitów, a maksymalna jasność to 1200 nitów. Jest to znacznie ciemniejszy panel niż ten, który jest wykorzystywany w najnowszych flagowcach. Ekran na szczęście nie jest zakrzywiony na bokach i ma symetryczne ramki. Odświeżany jest dynamicznie – od 60 do 120 Hz – ustawiamy to w menu. Ekran jest pokryty szkłem Corning Gorilla Glass i wspiera standard HDR10+. Jego rozdzielczość to 2400x1080 pikseli, co daje nam gęstość na poziomie 401 ppi. Dotyk jest czytany z częstotliwością 240 Hz. Sporą zaletą panelu OLED jest wsparcie dla przydatnego trybu Always on Display.
Wbrew pozorom Nothing Phone nie jest flagowcem. Najtrafniej chyba go opisuje określenie „mocny średniak”. Napędza go procesor Snapdragon 778G+ wykonany w technologii 6 nm. My testowaliśmy tańszą edycję z 8 GB RAM (LPDDR5). Pamięć na pliki użytkownika to 256GB (UFS 3.1). Jest też wersja z 12 GB RAM oraz wersja z mniejszą pamięcią 128 GB. Nasza konfiguracja zapewniała pełną płynność systemu znaną ze smartfonów Oneplus. Oznacza to po prostu, że z Nothing Phone bardzo przyjemnie się korzysta. W AnTuTu nie bije on rekordów – zbliża się do 600K punktów, co oznacza, że ma prędkość flagowego Samsunga S20 sprzed kilku lat.
System Nothing Phone to nadal Android 12, a nie 13. To dziwne, bo sama platforma Google One w Nothing Phone nie ma większych zmian i dodatkowych usług, więc wdrożenie najnowszej wersji powinno być w miarę szybkie. Producent wprowadził do swojej nakładki Nothing OS tylko kilka modyfikacji. Najważniejszą jest oczywiście obsługa diod z tyłu obudowy (to tzw. Glyph Interface). Diody świecą się informując o powiadomieniach, o ładowaniu telefonu, o połączeniach głosowych oraz podczas korzystania z asystenta Google. W nocy mogą zostać wyłączone. W ustawieniach znajdziemy także opcję połączenia naszego telefonu z Teslą. W Nothing Phone brakuje natywnej aplikacji pogody. Nie da się także z głównego ekranu usunąć wyszukiwarki Google. System jest „czysty” – żadnych dziwnych aplikacji w nim nie znajdziemy. W połączeniu z wyświetlaczem 120 Hz korzystanie z Nothing Phone jest dużą przyjemnością, choć odczuwa się trochę zawód, że nowości i innowacji jest jak na lekarstwo.
Nothing Phone ma 2 obiektywy z tyłu, co w tym segmencie wydaje się bardzo trafioną konfiguracją. Mamy 2 aparaty z matrycami 50 MP. W głównym jest znany sensor Sony IMX766. W ultraszerokokątnym (kąt 114 stopni) jest Samsung JN1. Główny obiektyw ma jasność ƒ/1.88. Szeroki kąt jest ciemniejszy - ƒ/2.2. Kolejną różnicą jest to, że główny aparat wspiera optyczną stabilizację (wspieraną przez EIS), a dodatkowy ma już tylko stabilizację elektroniczną. Dodatkowy aparat potrafi zrobić zdjęcie macro z 4 cm. Jeśli chodzi o samą jakość zdjęć to można powiedzieć, że Nothing Phone nie zawodzi. Można z nim zrobić bardzo dobre fotografie i to nie tylko, gdy mamy do dyspozycji dużo światła. Także zdjęcia w nocy dają radę. Przyczepić się można natomiast to nagrywania wideo. Same pliki wideo mają akceptowalną jakość (są stabilne, choć kolory są nieco wyblakłe). Nothing Phone skomplikował do granic możliwości ustawienia trybu wideo. Gdy chcemy mieć 60 fps to nie nagramy 4K, gdy chcemy mieć HDR również 4K nie będzie dostępne. Gdy chcemy mieć HDR i 60 fps to takiego trybu również nie ma. Skomplikowanie tych kombinacji na pewno nie będzie zrozumiałe dla zwykłego użytkownika, który chce po prostu nagrać dobrą jakość wideo bez zbędnego kombinowania.
Jeśli chodzi o baterię to Nothing Phone również dobrze wpisuje się w określenie „średniak”. Bateria ma pojemność 4500 mAh, a nie popularne 5K mAh. Ładowanie jest sporo wolniejsze niż u rekordzistów i niemal tak samo wolne jak u marudera Samsunga. W Nothing Phone ładowanie ma bowiem moc 33W, więc telefon od 0 do 100% ładujemy ponad godzinę. Telefon można też przez 2h naładować bezprzewodowo z mocą 15W (standard Qi). Nothing może także podzielić się swoją energią z mocą 5W. Smartfon Nic będzie działał przy normalnym, aktywnym korzystaniu około 1 doby. Niestety, gdy czeka w trybie oczekiwania to również ma całkiem spore zużycie energii (przy włączonym AOD).
Nothing Phone ma w sobie trochę DNA OnePlus, trochę iPhona i trochę Pixela. Ma też własne, oryginalne plecki z diodami, które wyróżniają go na rynku. To udany, ładny smartfon, który bez wsparcia sporych budżetów marketingowych może pozostać na wieki w swojej bardzo wąskiej niszy urządzeń dla największych fanów Androida. Wejście na rynek w tak trudnym dla branży i całego świata momencie na pewno nie jest łatwym zadaniem. Klienci zaciskają pasa, a Nothing nie wydaje pieniędzy na promocję, co niestety zapowiada sprzedażową klapę. A szkoda, bo Nothing Phone jest bardzo miłym smartfonem – ładnym, działającym płynnie, wyróżniającym się wśród masy takich samych telefonów. Z jego wad można wymienić nieco wysoką cenę (po uwzględnieniu tego jaki ma procesor i zestaw kamer) oraz to, że jego design to niemal kopia iPhonów Pro Max. Diody z tyłu obudowy są niesamowite, ale mogą nie wystarczyć do podboju rynku.