Seria P Huawei to smartfony kładące nacisk na fotografię. Modele P20 Pro i P30 Pro podczas swoich premier wywołały prawdziwe trzęsienie ziemi na rynku mobilnym – oferowały największe powiększenia i bezkonkurencyjne zdjęcia nocne. Teraz na rynek trafia najnowszy przedstawiciel tej linii - Huawei P50 Pro. Huawei zostało siłą odcięte od usług Google, a więc walka nie jest już tak równa jak wcześniej, ale wciąż jednak nowy model z serii P budzi zaciekawienie. Czy dorówna konkurencji? Czy jest na tyle dobry, aby wydać na niego ponad 5 tysięcy złotych? Przekonajmy się.
Jakość wykonania Huawei P50 Pro stoi na najwyższym poziomie. Obudowa to połączenie szkła i metalowej ramy. Telefon waży 195 gramów, a jego wymiary to 158,8 x 72,8 x 8,5 mm.
Huawei P50 Pro można odblokować za pomocą skanera odcisku palca schowanego pod ekranem oraz skanowania twarzy przednim aparatem. Obie metody działają szybko i bezproblemowo. Są też dwa głośniki w układzie stereo, umieszczone na górnej i dolnej krawędzi. Ich brzmienie jest zrównoważone i pełne, z dużą, jak na telefon, ilością niskich tonów.
Z tyłu dominują dwie duże wyspy z aparatami. Lustrzana obudowa wygląda atrakcyjnie, gdy jest czysta. Czystość jednak bardzo trudno utrzymać, bo każdy dotyk zostawia wyraźnie widoczny ślad na powierzchni. Matowe wykończenie byłoby o wiele łatwiejsze do utrzymania w czystości. Obudowa Huawei P50 Pro jest uszczelniona według normy IP68.
Wyświetlacz w Huawei P50 Pro został wykonany w technologii OLED, ma przekątną 6,6 cala i wysoką rozdzielczość 2700 x 1228 pikseli. Odświeżanie ekranu osiąga 120 Hz. To ekran z najwyższej półki. Wysoka rozdzielczość połączona z wysokim odświeżaniem, do tego kontrast i kąty widzenia OLED i wysoka jasność dają w połączeniu rewelacyjny efekt.
W ustawieniach znajdziemy tryb ciemny, ochronę wzroku, tryb kolorów – wyrazisty bądź normalny, temperaturę barwową, rozdzielczość i odświeżanie. Dwie ostatnie pozycje – rozdzielczość i odświeżanie – można ustawić na stałe na najwyższe wartości, albo zdecydować się na automatyczne dostosowywanie przez system, bądź ustawić na sztywno najniższe opcje.
Huawei P50 Pro jest wyposażony we flagowy procesor Snapdragon 888 taktowany zegarami 1 x 3,13 GHz + 3 x 2,54 GHz + 4 x 2,05 GHz, który wspomaga 8 GB RAM oraz 256 GB na system i pliki. Procesor został jednak pozbawiony wsparcia dla 5G z powodów licencyjnych. Nie ma też możliwości rozszerzenia pamięci za pomocą karty pamięci.
Wyniki benchmarków:
Wyniki są zbliżone do innych smartfonów z tym samym procesorem. Warto również pamiętać, że powyższe wyniki osiągniemy tylko w trybie wydajności, który trzeba ręcznie włączyć w menu baterii. Gdy tego nie zrobimy będą zauważalnie niższe. Wyniki w domyślnym, standardowym trybie działania można znaleźć na naszym wideo prezentującym smartfon.
Pakiet komunikacyjny obejmuje LTE, WiFi 6 (ax), Bluetooth 5.2, NFC i USB C z kontrolerem 3.1. Jest nawet port podczerwieni. Lokalizacja jest realizowana za pomocą standardów GPS, GLONASS, BDS, GALILEO, QZSS i NavIC. Zestaw czujników obejmuje: akcelerometr, żyroskop, czujnik zbliżeniowy, czujnik siły oświetlenia, kompas cyfrowy, barometr, czujnik spektrum kolorów i optyczny skaner linii papilarnych.
Dochodzimy do najtrudniejszego momentu całej recenzji – systemu. Huawei został zmuszony wdrożenia systemu na bazie Androida bez usług Google. Nie jest to decyzja Huawei, ale jednocześnie dla użytkownika ma niewielkie znaczenie co jest przyczyną takiej decyzji, a bardziej go interesuje jak się korzysta z telefonu, za który zapłacił niemałe pieniądze.
Od razu powiem, że ja bym się na zakup telefonu bez usług Google nie zdecydował. Intensywnie korzystam z Google Zdjęcia, gdzie mam archiwum z 20 lat (włącznie z cyfrową kopią zdjęć analogowych), mam dziesiątki własnych lokalizacji zapisanych w mapach Google, mam wykupiony YouTube premium, Gmail to moja główna poczta, mam też wykupione miejsce na Dysku Google.
Z drugiej strony trzeba uczciwe przyznać, że akurat brak sklepu Google Play nie jest już tak dużym problemem samym w sobie. Liczba aplikacji, które trafiły do AppGallery znacząco się poprawiła od czasu poprzedniej mojej styczności z smartfonem Huawei. Są aplikacje bankowe, jest Yanosik, Automapa, OsmAnd, Jakdojade, Audioteka, Inpost, Allegro, SkyCash, Olx – wszystkie te programy zainstalujemy jednym kliknięciem i dostaną automatyczne aktualizacje.
Wciąż brakuje kilku popularnych i ważnych aplikacji takich jak Facebook, Spotify, Netflix, HBO czy Twitter, ale sklep zintegrowany z wyszukiwarką Petal automatycznie proponuje pliki APK do pobrania i samodzielnej instalacji. Niektóre usługi Google można zainstalować w podobny sposób. Sam znam kilka osób, które mają smartfony, a z usług Google w ogóle nie korzystają. Dla nich funkcjonowanie na systemie Huawei nie będzie wiązało się z wyrzeczeniami.
Smartfon działa na zmodyfikowany Androidzie w wersji EMUI 12.0.1, a zabezpieczenia są zaktualizowane na dzień 1 stycznia 2022. Sam system działa płynnie, zwłaszcza w połączeniu z wyższym odświeżaniem ekranu i zupełnie bezproblemowo, jeśli chodzi o stabilność. Jedyny problem jakiego się dopatrzyłem to podłączenie do PC w trybie transferu plików – wówczas wbudowana pamięć w ogóle nie jest widoczna w eksploratorze plików na Windows. O dziwo przełączenie się na tryb transferu zdjęć daje dostęp do wszystkich plików w pamięci telefonu i rozwiązuje ten problem.
Huawei P50 Pro ma zestaw 4 aparatów z tyłu i jeden z przodu do selfie:
W samej specyfikacji aparatów nie widać przełomu względem starszych modeli. Zarówno P30 Pro jak i P40 Pro oferują x5 powiększenie optyczne teleobiektywu odpowiadające 125 mm. P40 Pro+ oraz Samsung S21 Ultra mają aż x10 powiększenie optyczne, odpowiadające 240 mm. Tymczasem P50 Pro oferuje maksymalnie 3,5 powiększenie optyczne. Mimo wyższej rozdzielczości matrycy jakość powiększania z zakresu x5 – x10 i więcej nie dorównuje innym wspomnianym tutaj modelom. Rozdzielczość ultra szerokiego kąta również jest niższa – 13 zamiast 20 megapikseli w P30 Pro i 40 megapikseli w P40 Pro. Za to makro znajdziemy lepsze zarówno u Samsunga jak i Xiaomi. Można więc śmiało powiedzieć, że pod względem czystej specyfikacji P50 Pro nie ustanawia nowych standardów.
Jeśli jednak chodzi o jakość zdjęć to główny aparat reprezentuje ścisłą elitę. Bardzo dobrze radzi sobie z kontrastowym światłem i oferuje bardzo dobrą rozpiętość tonalną. Zdjęcia są szczegółowe, ostre, atrakcyjne, ale nie przedobrzone. Huawei moim zdaniem wciąż robi najlepsze zdjęcia nocne na rynku. Ilość szczegółów i kolory są nie do pobicia. Główny aparat zasługuje na najwyższą możliwą ocenę.
Aparat szerokokątny nie jest tak szczegółowy jak w P30 Pro i P40 Pro, które oferowały znacznie wyższą rozdzielczość. Wciąż jednak jest to bardzo dobry poziom, z atrakcyjną kolorystyką i charakterystyczną dynamiką szerokich kadrów. Dobrze spełnia swoją rolę, nawet jeśli u poprzedników był trochę lepszy.
Za to teleobiektyw jest najwyżej przeciętny. Powiększenie 3,5 jest co prawda częściej wykorzystywane od x5 i x10, ale nie jest też niczym nadzwyczajnym. Za to hybrydowe powiększenie x10 na krawędziach zdradza mocno widoczną aberrację chromatyczną – kontury przedmiotów mają szerokie, zielonkawe obramowania. Po przesiadce z S21 Ultra, ale moim zdaniem także z dawnego P30 Pro spadek jakości zdjęć w większych powiększeniach będzie mocno odczuwalny. Szkoda, bo duże powiększenia były zawsze asem w rękawie smartfonów Huawei.
Zdjęcia selfie są dobrej jakości przede wszystkim za sprawą sprawnie działającego ustawiania ostrości. Dzięki temu można fotografować samą twarz z bliska albo szerszą perspektywę. Tutaj pomaga opcja szerszego kąta widzenia, który bez selfie stick’a pozwala zrobić autoportret sięgający aż do pasa.
Chociaż rozdzielczość matrycy i wydajność procesora by na to pozwoliły, Huawei P50 Pro nie oferuje możliwości nagrywania wideo 8K. Za to nagrania 4K mogą pochwalić się bardzo skuteczną stabilizacją – stojąc w miejscu można uzyskać efekt jak ze statywu, a podczas chodzenia obraz wciąż jest przyjemny w odbiorze. Szczegółowość nagrania wideo jest bardzo dobra. Podczas nagrywania można przełączać się pomiędzy wszystkimi obiektywami i akurat w trybie wideo powiększenie x10 sprawdza się bardzo dobrze. Jedynie moment przełączenia pomiędzy aparatami jest trochę zbyt brutalny i widoczny – niektóre telefony robią to płynniej.
Huawei P50 Pro ma baterię o pojemności 4360 mAh i szybkie ładowanie o mocy 66W. Dodatkowo smartfon wspiera szybkie 50W ładowanie bezprzewodowe, a także bezprzewodowe ładowanie zwrotne.
Jeden z moich testów czasu działania na baterii obejmuje ciągłe strumieniowanie wideo z YouTube z jasnością ekranu ustawioną na połowę. Tym razem musiałem uruchomić playlistę w przeglądarce, co mogło znacząco wpłynąć na użycie procesora, a więc i czas działania. Smartfon rozładował się do 4% baterii po upływie ponad 11 godzin, co można uznać za dość dobry wynik, choć z pewnością nie mieszczący się w czołówce. Dobrze dla użytkownika, że stopień naładowania baterii można bardzo szybko uzupełnić.
Huawei P50 Pro oferuje jakość wykonania, ekran oraz wydajność na poziomie bezkompromisowego flagowca. Główny aparat wciąż jest jednym z najlepszych na rynku, jeśli nie po prostu najlepszym. Jakość nagrywanego wideo jest również bardzo dobra. Do tego dochodzi bardzo szybkie ładowanie. Czas działania na baterii nie jest już w ścisłej czołówce, podobnie jak pojemność baterii, ale też nie rozczarowują. Czy zatem Huawei P50 Pro jest bardzo dobrym telefonem? W tych aspektach tak, ale w pozostałych nie do końca.
Wśród rzeczy wprost zależnych od producenta można wyliczyć przeciętną rozdzielczość aparatu ultra szerokokątnego – niższą niż w P40 Pro i P30 Pro. Brakuje także naprawdę imponującego teleobiektywu. Jeśli ktoś często fotografuje na powiększeniach x10 to Samsung S21 Ultra zjada P50 Pro na śniadanie, podczas gdy poprzednie modele z serii P wyznaczały tutaj nowe standardy lepsze od całej konkurencji. Zabrakło też naprawdę dobrych zdjęć makro.
Są też rzeczy od producenta niezależne, ale nie mniej istotne dla użytkownika. Brak 5G oraz usług Google bolałby dzisiaj w każdym telefonie, nawet takim z początku średniej półki. Boli tym bardziej w przypadku flagowca, za którego zapłacimy znacznie więcej, oczekując wszystkiego co najlepsze. Jeśli cena 5500 zł się potwierdzi, to znaczy, że S21 Ultra, Mi 11 Ultra, S22 Ultra będą w zasięgu kogoś, kto może myśleć o zakupie Huawei P50 Pro. I te smartfony wspomnianych braków nie będą miały. Dlatego założenie producenta, że mimo tych narzuconych ograniczeń Huawei może konkurować z najdroższymi i najlepszymi modelami na rynku w tej samej cenie jest moim zdaniem zbyt odważne. To jednak wciąż udany pokaz, że gdyby Huawei dostał z powrotem dostęp do usług Google i 5G, to byłby producentem z którym każdy musiałby się liczyć. Być może właśnie o tę demonstrację siły tutaj chodzi.