Należący do Alphabetu (czyli do Google) Fitbit postawił sobie za cel oferowania elektronicznych gadżetów, które będą miały jak największy pozytywny wpływ na zdrowie i samopoczucie. To dużo szersza kategoria niż tylko uprawianie sportu. Producent chce to osiągnąć na dwa sposoby: dopasowując komunikację z użytkownikiem oraz zbierając kompleksowe dane dotyczące zdrowia, a zwłaszcza stresu. Żaden inny producent nie ma tak rozbudowanego i zaawansowanego pomiaru stresu jak Fitbit. Moim zdaniem to wystarczająco odróżnia Fitbit od innych producentów, aby znalazł dla siebie miejsce na rynku. Pozostaje jednak jeszcze kwestia tak zwanego dowiezienia tych obietnic. Sense 2 jest "najwyższym" modelem w ofercie i jest wyceniony na 1499 zł. Fani marki żywili nadzieję, że przejęcie Fitbit przez Google da odpowiedni zastrzyk gotówki oraz know-how. Chyba jednak ten transfer jeszcze nie nastąpił i Sense 2 ma kilka niedociągnięć w swoim oprogramowaniu. Teraz należy czekać na kolejne aktualizacje, które je usuną.
Fitbit Sense 2 jest zapakowany bardzo starannie - prawie jak produkty Apple. W zestawie otrzymuje dwie długości paska, które powinny pozwolić dopasować urządzenie do większości użytkowników. Sam zegarek jest superlekki - koperta waży zaledwie 25 gramów, a razem z dłuższym paskiem cały zegarek waży 40 gramów. To wyraźnie mniej niż większość urządzeń z podobną przekątną ekranu. Dodatkowo obły kształt obudowy podnosi komfort noszenia i powoduje, że Sense 2 nie zaczepia się o rękaw i kieszeń. Aby osiągnąć niższą wagę Fitbit zastąpił stal z pierwszej generacji Sense aluminium.
Sense 2 ma własny system mocowania pasków i nie jest kompatybilny z standardowym mocowaniem na teleskop. Pozytywną stroną tej decyzji jest bardzo wygodne odczepianie i podłączanie paska.
Fitbit Sense 2 jest wodoszczelny do 50 metrów zanurzenia w wodzie, według normy 5 ATM. Zegarek ma wbudowany mikrofon i głośnik. Istotnym elementem jego konstrukcji jest również czujnik od spodu koperty, który ma dużą powierzchnię styku ze skórą i może mierzyć przewodność elektryczną oraz temperaturę skóry.
Nowością względem pierwszej generacji jest dodanie fizycznego przycisku, który wraca do ekranu głównego lub wyświetla listę aplikacji. Poprzednio zamiast przycisku był dotykowy panel i nie dawał informacji zwrotnej o wciśnięciu, jak i nie zawsze reagował, co mogło być frustrujące. W nowszej wersji ten problem już nie występuje.
Ekran Sense 2 jest wykonany w technologii AMOLED, ma przekątną 1,58 cala i rozdzielczość 336 x 336 pikseli. Niewiele można wyświetlaczowi Fitbita zarzucić. Ma automatycznie regulowaną jasność i pozostaje czytelny nawet w bezpośrednim świetle słonecznym, może zmieścić dużo informacji i oferuje wysokiej jakości obraz.
Tarcze zegara, które nie mają czarnego tła zdradzają dość szerokie, jak na dzisiejsze standardy, ramki wyświetlacza. Całe szczęście dla tego designu nie jest to dokuczliwy problem. Samych tarcz jest obszerny wybór, zarówno autorstwa Fitbit jak i firm trzecich. Znajdziemy duży wybór tarcz cyfrowych, co mnie szczególnie cieszy. Brakuje mi jedynie typowo outdoorowej tarczy, ale nie jest to też urządzenie, które szczególnie z takim zastosowaniem ma się kojarzyć.
Chociaż Sense 2 jest najbardziej zaawansowanym modelem oferowanym przez Fitbit (co odzwierciedla także cena 1499 zł) to funkcjonalnie znacznie bliżej mu do opaski sportowej, bo:
Co ciekawe, zarówno WiFi, aplikacje firm trzecich, Spotify i Deezer, Asystent Google są dostępne na pierwszej generacji Fitbit Sense. Mamy więc do czynienia ze znaczącym ograniczeniem wcześniej dostępnych opcji. Jedyną cechą jaka wyróżnia Fitbit Sense 2 względem opasek sportowych jest możliwość odpowiadania na powiadomienia za pomocą dyktowania tekstu.
Na tym jednak nie koniec problemów z nowym Fitbitem. Część z nich dotyczy tłumaczenia na język polski. Inny błąd dotyczy nakładania się tekstu „rozmowa przychodząca” z numerem osoby, która do nas dzwoni tak, że nic nie jest czytelne. Zakładam, że oba problemy zostaną rozwiązane w aktualizacji, ale po miesiącu od premiery nadal występują.
Interfejs Sense 2 nie działa całkowicie płynnie. Takie rzeczy czasem zdarzają się na rozbudowanych systemach z możliwością instalowania aplikacji. Jednak zaletą zamkniętego systemu jest zwykle pełna kontrola nad optymalizacją. Tu jej chyba zabrakło.
To w czym Fitbit jest szczególnie dobry to podsumowywanie naszych postępów i zachęcenie do dalszego działania. Udało się utrzymać niełatwy balans pomiędzy przypomnieniami powodującymi mobilizację, ale nie frustrację. Podsumowania tygodnia możemy zobaczyć nie tylko w aplikacji, ale także dostać w postaci maila. Oprócz pokonanych pięter, przebytych kilometrów, czy tzw. „zamkniętych kółek” w podsumowaniu znajdzie się informacja, ile z 5 dni w tygodniu ćwiczyliśmy, ile godzin dziennie mieliśmy średnio powyżej 250 kroków, średnią długość snu itp.
Fitbit Sense 2 mierzy wszystkie standardowe wskaźniki naszego zdrowia, do jakich przyzwyczaiły nas trackery. Jest monitorowanie pulsu i natlenienie krwi 24/7, monitorowanie snu, wbudowany GPS/GLONASS do zapisywania przebytej trasy. Jest nawet EKG, które znajdziemy już tylko w wyższych i nowszych modelach zegarków, podobnie jak pomiar temperatury skóry, który trafił dopiero do najnowszego Samsunga Galaxy Watch 5.
To czym się Fitbit Sense 2 wyróżnia to czujnik cEDA, wyspecjalizowany w mierzeniu stresu. Pozwala to zarówno lepiej zarządzać swoim samopoczuciem, jak i przeprowadzić relaksacyjną sesję.
Warto jednak pamiętać, że niektóre funkcje są zarezerwowane wyłącznie dla subskrybentów Fitbit premium, który kosztuje 56,99 zł miesięcznie lub 454,99 zł rocznie. Z każdym urządzeniem Fitbit otrzymujemy 6 miesięczny okres próbny, aby się z funkcjami premium zapoznać. Później jednak albo zapłacimy, albo nie będziemy mieli do nich dostępu, a dokładniej do: wyniku codziennej gotowości, profilu snu, wykrywania chrapania i mówienia przez sen, zaawansowanej analizy snu, raportu samopoczucia i niektórych aspektów społecznościowych.
Według mojej oceny monitorowanie tętna i działanie GPS w przypadku Sense 2 działają przeciętnie – są urządzenia tańsze, które robią to równie dobrze albo i lepiej. Fitbit oferuje tylko dwa podstawowe systemy pozycjonowania. W efekcie Fitbit znacznie dłużej szuka pozycji i nie zawsze ją znajduje za pierwszym podejściem. Zapis samego śladu jest wystarczający, ale przeciętny pod kątem precyzji.
Fitbit lepiej sprawdza się w monitorowaniu snu i monitorowaniu stresu.
Zegarek ma NFC, ale na razie działające wyłącznie z Fitbit Pay. Oprócz żyroskopu i akcelerometru, ma też barometr do pomiaru zmiany wysokości.
Sense 2 ma baterię o pojemności 162 mAh. Czas działania FItbit na baterii jest dobry. W domyślnym trybie wygaszanego ekranu, z włączonymi wszystkimi funkcjami monitorowania pozwala na 6 do 7 dni pracy. Gdy włączymy wszystko co tylko może zwiększyć zużycie baterii, włącznie z zawsze aktywnym ekranem, czas działania nie spada poniżej 3 pełnych dni. Są urządzenia działające dłużej, ale nie są tak małe i lekkie lub nie mają ekranów AMOLED.
Niestety do ładowania Sense 2 wymaga dedykowanego kabla z magnetyczną końcówką. W efekcie Fitbit Sense 2 jest jednym z najdroższych zegarków, który nie obsługuje ładowania bezprzewodowego. Nie chodzi tu tylko o samą wygodę, ale i powszechny standard – zegarek obsługujący ładowanie bezprzewodowe naładujemy każdą ładowarką tego typu, a także smartfonem obsługującym bezprzewodowe ładowanie zwrotne.
Najbardziej zaskakujące jest to, że Fitbit wykupiony przez Google 3 lata tamu na razie nie oferuje w Sense 2 żadnych flagowych usług Google - nie ma płatności i map. Mają się pojawić w przyszłości, ale na razie ich nie ma. Zaskoczenie jest tym większe, że znikły niektóre funkcje z pierwszej generacji Sense, takie jak obsługa muzyki, WiFi, wsparcie dla aplikacji firm trzecich i Asystent Google.
Fitbit Sense 2 nie jest pozbawiony zalet, bo jest wyjątkowo lekki i wygodny, ma dobrej klasy ekran i długo działa na baterii. Oferuje pomiar EKG, który wciąż nie jest standardem i specjalizuje się w rejestrowaniu stresu. Ma też bardzo dopracowaną komunikację z użytkownikiem, motywującą go do dalszego działania.
Szkoda, że te pozytywy są przykrywane przez jego ułomności. Problemy dotyczą płynności interfejsu na zegarku oraz błędów w tłumaczeniach.
Jeśli tylko zrezygnujemy z zaawansowanego pomiaru stresu, możemy kupić urządzenie o większych możliwościach za niewiele ponad połowę ceny Fitbita. Dla przykładu Samsung Galaxy Watch 4 Classic, który ma także EKG, a nawet pomiar ciśnienia kosztuje już od 1000 zł i można na nim instalować dowolne aplikacje Wear OS Działa na nim muzyka, a na rozmowy głosowe i Google Pay nie trzeba czekać, bo są dostępne od daty premiery. Dlatego radzimy dobrze zastanowić się przed zakupem Fitbit Sense 2 i zaczekać do usunięcia błędów i dodania obiecanych funkcji.